niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 12

Gdy wstałam Damon siedział na moim łóżku.
-O matko! Nie mów, że usnęłam- złapałam się za głowę. 
-Przynajmniej się wyspałaś- chłopak zaśmiał się.
-Byłeś tu całą noc?
-Yhy.
Coś ostatnio przyciągam na noc dużo chłopaków- pomyślałam. 
-Nie chce mi się wstawać- z powrotem walnęłam się na łóżko.
-Wiesz, że jesteśmy spóźnieni na lekcje?
-Nie idę dziś- krótko warknęłam.
-Wstawaj albo sam pomogę ci wstać- chłopak zaśmiał się.
-Możesz iść sam do szkoły.
-Czyli nie chcesz wstać?- chłopak powiedział podejrzliwym głosem, tak jakby coś knuł.
Nieoczekiwanie chłopak podszedł do mnie. Następnie pociągnął mnie za rękę. Nic. Nadal nie chciałam wstawać. Damon jeszcze bardziej pociągnął mnie za rękę, po czym posadził mnie na swoich kolanach.
-Damon co ty robisz?- zapytałam wyrywając się ze snu.
-Pomagam ci- odpowiedział krótko.
Chłopak przeniósł mnie na fotel, który znajdował się naprzeciwko łóżka. Następnie otworzył szerokie drzwi prowadzące do garderoby.
-To co chcesz dzisiaj założyć?
-Już nie śpię. Na serio. Ubiorę się sama.
-W takim razie przebierz się, a ja na ciebie poczekam w pokoju.
Weszłam do garderoby i zobaczyłam tonę ubrań. Jak zwykle nie miałam się w co ubrać. Po dłuższym namyśle wybrałam sukienkę. Otworzyłam specjalnie drzwi od garderoby, tak by Damon mógł mnie zobaczyć.
-Widzisz? Ubieram się- uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka, po czym pokazałam mu sukienkę.
Nie zamykałam drzwi. Zdjęłam z siebie tamte ciuchy. Minutę później byłam już w samej bieliźnie. Wiedziałam, że Damon patrzy na mnie. Ociągałam się specjalnie z założeniem sukienki. Następnie przeszłam do pokoju.
-Jeszcze tylko makijaż.
-Pewnie, nie śpiesz się. Moglibyśmy pójść na 3 lekcję, ale możemy przecież być też na 4.
-Od kiedy taki z ciebie kujon?
-Nie jestem kujonem. Po prostu...em nie ważne- chłopak przerwał w pół zdania.
Poprawiłam fryzurę. Następnie sięgnęłam po kosmetyczkę, po czym zobaczyłam Damona idącego w moją stronę. Pomalowałam szybko usta błyszczykiem i nim się obejrzałam chłopak dotykał mojej talii.
-Mam ochotę cię pocałować- powiedział po chwili.
-Czekasz na moje...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak momentalnie przysunął się do mnie, a potem pocałował mnie. Nie chciałam kończyć pocałunku, dlatego przyciągnęłam Damona jeszcze bardziej do siebie. Opamiętałam się.
-Za chwilę nie zdążymy na 5 lekcję- zaśmiałam się.
Popatrzyłam się na Damona. Patrzyłam raczej na jego usta, ale to bez różnicy.
-Dlaczego na mnie tak patrzysz?
-Może dlatego, że chcę cię pocałować, a może dlatego, że masz mój błyszczyk na swoich ustach i to dziwnie wygląda.
-Może pierwsze mnie pocałuj, a później zmyję błyszczyk- chłopak pokazał szereg białych zębów.
Pocałowałam go. A potem znowu... i znowu. No cóż, przyznaję się. Jestem uzależniona od całowania się z Damonem.
-Wezmę tylko książki. Poczekasz na dole?
Chłopak zszedł na dół, a ja nareszcie mogę skakać z radości. Później poczułam motyle w brzuchu.

*** 

Zaparkowaliśmy. Damon jak prawdziwy dżentelmen wysiadł pierwszy z auta, po czym podszedł do drzwi i otworzył mi je. 
-Dzięki- uśmiechnęłam się. 
Chłopak złapał mnie za rękę. Nie przeszkadzało mi to. Weszliśmy do szkoły. Wszyscy się na nas gapili. 
-Lucy!- krzyknęła Selena.
Dziewczyna rzuciła mi się na szyje. 
-Cześć- powiedziałam słodko.
Nagle Selena zauważyła moje dłonie splecione z dłońmi Damona. Zauważyłam, że trochę się zdenerwowała.
-Choć szybko. Muszę ci coś powiedzieć.
Rozłączyłam nasze dłonie.
-Widzimy się później?-zapytałam Damona.
-Jasne.
Damon poszedł w stronę swoich kolegów, a ja szłam za Seleną.
-Co jest? Czy to coś ważnego?
-Tak jakby. 
-To nie jest zła wiadomość, sądząc po tym jaka jesteś radosna. To znaczy zawsze taka jesteś, ale teraz...
-Znasz Trevora?
-Kogo?
-To ten chłopak z wymiany. 
-Ten kujon? Czekaj, czekaj Sel.
-Ostatnio zaczęliśmy gadać no i... polubiliśmy się. 
-I?
-On jest taki słodki. Matko nie mogę przestać o nim myśleć. 
-Zakochałaś się w nim- zaśmiałam się.
-Ty się lepiej nie śmiej, tylko się tłumacz. Chodzisz w końcu z Damonem czy ze Stefanem?
Jak zwykle opowiedziałam jej wszystko.
-Czyli Damon to już dla ciebie zamknięty temat?-zapytałam, aby się upewnić.
-No jasne. Tylko mam jedno pytanie.
-Oho...
-Czy Damon dobrze całuje?
-Dobrze? Raczej ŚWIETNIE. Jak się całujemy to nie mogę się od niego oderwać. 
-A Stefan?
-Nie całowałam się z nim.
Zapadła cisza.
-Którego ty w końcu kochasz?- wybuchłyśmy śmiechem.

*W tym samym czasie, Damon*

-Cześć- powiedział Riker.
-I jak tam z tą małą?-zapytał Gus.
-Ta mała ma imię. LUCY- powiedziałem groźnie.
-Spoko, luz stary.
-To jak? Poderwałeś ją?
-Yhy.
-Przespałeś się z nią?
-Nie- odpowiedziałem krótko. Czułem się dziwnie, że obgadujemy Lucy.
-Damon nie przespał się z Lucy- wykrzyczał na głos Riker.
-Zamknij się.
-Damon nie przespał się z Lucy- znowu wykrzyczał.
-Zamknij się albo nie zdążysz na klątwę- powiedziałem jeszcze groźniej. Chciałem dać mu do zrozumienia, że ma nie żartować z Lucy.
-OK- powiedział lekko oburzony chłopak.

***

Kolejna lekcja. Na matematyce jak zwykle jest nudo. Piszę zawsze z Seleną lub po prostu plotkujemy o wszystkim.
-Lucy, Stefan cały czas się na ciebie gapi.
Odwróciłam się. Faktycznie Stefan patrzył się na mnie już od dłuższego czasu. 
-Panie Salvatore zechce jaśnie pan przypomnieć nam co przed chwilą powiedziałam?!- powiedziała zła nauczycielka. 
-Twierdzenie Pitagorasa.
-Lepiej uważaj- powiedziała groźnie nauczycielka.
Całą klasę ogarną śmiech. 
-Kontynuujmy- powiedziała nauczycielka. 
Odwróciłam się do Stefana, po czym uśmiechnęłam się do niego. Selena pokręciła tylko głową.
-POMOCY!!!- wykrzyczała jakaś zakrwawiona nastolatka, która wbiegła do klasy.
-Szybko niech ktoś zadzwoni po karetkę- krzyknęła nauczycielka. 
Patrzyłam z przerażeniem na dziewczynę. Nie mogłam się dłużej na to patrzeć. Gdy widziałam tą krew nie wiem dlaczego ale wyobrażałam sobie płonący ogień. Spojrzałam na Selene. Nie mogła znieść widoku krwi. Potem Karen. Prawie płakałam na ten widok. Następnie Stefan. On... nie reagował. Patrzył się na dziewczynę jakby chciał ją zjeść. Nic więcej. Przypomniał mi się widok z parku. Nie chcę o tym myśleć. Zobaczyłam jak jego źrenice zmieniają się w czerwone, a pod oczami tworzą się żyły. Nie, nie! Zdaje mi się.
-Czy ktoś może podejść i zatamować tą ranę?!- wykrzyczała zdezorientowana nauczycielka.
Nikt nic nie mówił. Postanowiłam tam podejść. 
-Spokojnie. Zaraz przyjedzie karetka- powiedziałam do zakrwawionej dziewczyny. 
-Księga Przeznaczenia- wypowiedziała dziewczyna, po czym zemdlała.
Kilkanaście minut później dotarła karetka. Gdy odjeżdżali zobaczyłam tą samą zakrwawioną postać. To ta sama, którą widziałam na drodze. Co to wszystko ma znaczyć? Dziewczyna... skąd wie o Księdze Przeznaczenia. Nie wiem co myśleć o Stefanie. Odwróciłam się i szłam w stronę łazienki. Zobaczyłam znowu tą postać.
-JUŻ NIEDŁUGO KLĄTWA CIĘ DOPADNIE.


***
Przepraszam, że tak długo znowu czekaliście. Szkoła. Nie mam za bardzo czasu albo po prostu nie mam weny.
Jak myślicie... czy Lucy kocha Stefana?
Czy Selena będzie z Trevorem? 
PS Trevor - nowa postać będzie niedługo w zakładce "Bohaterowie".


3 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ


ZAPRASZAM NA ŚWIETNEGO BLOGA:

...dla tych którym nie chce się czytać prologu:





niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 11

"Zostałem, bo kocham cię" - chciałam żeby Stefan to powiedział. Jaka ja jestem... dziwna. Przed chwilą mogłabym wskoczyć do łóżka z Damonem, a teraz chcę żeby Stefan wyznał mi miłość.
-Nie chciałem cię zostawić samej. Przecież mieszkasz sama- odpowiedział.
-W takim razie dziękuję- lekko się uśmiechnęłam.
-Jesteś na mnie zły?
-Chodzi ci o pocałunek?
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu.
-Sel nie mogę teraz rozmawiać- powiedziałam, aby pozbyć się przyjaciółki.
-Ale to naprawdę ważne...
-Selena naprawdę nie mogę rozmawiać. Przyjdziesz później ok?- przerwałam dziewczynie.
-Niech ci będzie- znam na tyle Selene, aby wiedzieć, że zrobiła nadąsaną minę.
-To o czym rozmawialiśmy?- zapytałam Stefana.
-Już nie ważne. Co chcesz na śniadanie?- chłopak zmienił temat, choć wiedziałam o czym rozmawialiśmy.
-Jeśli dobrze pamiętam, to już drugi raz robisz mi śniadanie- uśmiechnęłam się.
-Jeśli będzie okazja to ty zrobisz następne- chłopak pokazał szereg białych zębów.
-Umowa stoi- odwzajemniłam uśmiech.
Wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się. Założyłam bluzkę z dużym dekoltem i zeszłam na dół.
-Co tym razem upichciłeś?-zaśmiałam się. Mimo ciężkiemu poprzedniemu dniowi czułam się naprawdę dobrze. Czułam jak Stefan przeszywa mnie wzrokiem z góry na dół.
-Stefan...
-A, tak. Przepraszam zamyśliłem się. Gofry.

***

-Pyszne. Powinieneś zostać kucharzem- zaśmiałam się.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Dlaczego?
-Przeszłość- chłopak odpowiedział krótko.
-Nic o niej nie mówisz.
-Nie chce, by ktoś poznał moją przeszłość.
-Mi możesz powiedzieć wszystko- złapałam chłopaka za rękę.
-Wkrótce się o wszystkim dowiesz, obiecuję- powiedział tajemniczo.
Przez chwilę parzyliśmy sobie w oczy.
-O czym myślisz?-zapytałam.
-Lepiej żebyś nie poznawała moich myśli.
-Dlaczego?
-Bo myślę o tobie- uśmiechnęłam się.
-A co z Karen?
-A co ma być?
-Myślałam, że z nią chodzisz- zabrzmiałam trochę oskarżycielsko.
-Nie chcesz żebym z nią chodził?
-Czyli tak, chodzisz z nią.
-Nie chcesz żebym z nią chodził?- chłopak powtórzył pytanie.
-Twoja sprawa- założyłam ręce, choć wiedziałam, że kłamie.
-A jak tam z Damonem?- tym razem chłopak zabrzmiał oskarżycielsko.
-My nie chodzimy razem.
-Więc się tylko całujecie. Aha... rozumiem.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Ja chcę, bo nie wiem na czym stoimy.
-Czyli czeka nas szczera rozmowa, tak?
-Na to wygląda.
-Przyznaję, Damon mi się podoba. Podobnie jak tobie Karen. Koniec tematu.
-A ja?
-Czy czyje coś do ciebie? Jesteś dobrym przyjacielem- serce mi się kroiło, gdy to mówiłam. - A ty coś czujesz do mnie?
-Jesteśmy przyjaciółmi. 
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a.
-Przepraszam cię, ale muszę już iść. Umówiłem się z Karen.
Gdy Stefan wyszedł zaczęłam jak głupia nastolatka... płakać. 
Od: Damon
Spotkamy się kochana?
Do: Damon
Przepraszam cię, ale nie mam humoru.
Od: Damon
Mam do ciebie przyjść?
Do: Damon
Zaraz przychodzi Selena.
Nim zdążyłam wysłać wiadomość usłyszałam dźwięk dzwonka. Damon otworzył sam drzwi i wszedł do mojego domu. 
-Czee...-chłopak przerwał-płakałaś?
-Mówiłam, że nie mam humoru. 
-Powiesz mi co się stało?
-Chodzi o moich rodziców- skłamałam.
-I nie ma to nic wspólnego ze Stefanem, który przed chwilą odjechał sprzed twojego podjazdu? I czy on był u ciebie całą noc?-Damon pytał podejrzliwie. 
Zaczęłam płakać jak bóbr. Wiedziałam, że tym samym ranie Damona, ale naprawdę nie mogłam powstrzymać łez. Chłopak podszedł do mnie, po czym mnie przytulił. 

***
Chwilę później leżałam wtulona w Damona na moim łóżku. Policzki piekły mnie całe od łez. 
-Przepraszam- wyszeptałam. 
-Czujesz coś... 
Nie zdążyła usłyszeć. Zamknęłam oczy i po prostu usnęłam. Miałam tego wszystkiego po prostu dosyć. Nie wiedziałam kogo wybrać. Pamiętałam o umowie z Seleną, jednak kiedy ona dowie się o Damonie to nie wiem co będzie. Czuję jakby całe życie sypało mi się na głowie. Damon już pewnie zauważył, że czuję także coś do Stefana, jednak stara się. Zaczęłam myśleć o wiolonczeli. Wyobraziłam sobie, że gram. I uczucie kiedy czuje, jak gram... powróciło. Wtedy zapominam o problemach. 

*Damon*
-Śpij kochana. 
Pocałowałem Lucy w czoło. Nie wiedziałem co myśleć. Wiem, że ona czuje coś do Stefana i chyba do mnie też. Plan był taki, żeby to Stefan poderwał Lucy. Potem wypełnienie klątwy. To miało sprawić mnie silniejszym, lepszym. Miałem być alfą. Założyłem się z chłopakami, że to ja ją poderwę, wtedy chciałem zrobić na złość Stefanowi. On zawsze był lepszy. Chodził na jakieś głupie spacerki z tatą. Mieli tyle wspólnych tematów. Mnie zawsze trzymali na uboczu. Byłem odmieńcem. Mimo wszystko go kochałem, a Stefan. On po prostu był głodny. Tak mi powiedział, gdy zobaczyłem tatę, który konał na podłodze, wykrwawiając się na śmierć. Po co wydostawał się z celi. Przecież rodzice go ostrzegali. On zabija, a wszyscy biorą go za tego lepszego. Poderwać Lucy było łatwo. Jest tylko jeden problem. Chyba się w niej zakochałem.


***
4 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ




czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 10

Nie rozumiałam co to miało dokładnie znaczyć, jednak coś mi podpowiadało, że mam tak zrobić. Za parę dni dopiero będzie koncert The Vamps... a do tego czasu muszę się z nim pogodzić. Tu nie chodzi tylko o jakąś księgę. Tu chodzi o to, że ja naprawdę czuję coś do Stefana. Wiem też, że nie powinnam całować się z Damonem. Poza tym to co zobaczyłam w parku... o co w tym wszystkim chodzi? Cały czas o tym myślałam. Kto by pomyślał. Jeszcze kilka dni temu wiodłam monotonne, aczkolwiek szczęśliwe życie. Fakt, pod względem rodziny nie wyglądało to dobrze, jednak zdążyłam się już przyzwyczaić. Rodzice wpadali na większe święta, a w zwykłe dni wpadali jeśli wydarzyło się coś ważnego i wcale nie chodziło tu o mnie tylko o to co zwykle - o interesy. Dlatego też, np. Wigilię spędzam często u Seleny. Swoją drogą mama Sel to dobra kucharka. Uwielbiam jej świąteczne dania. Nie zapominają o prezencie dla mnie pod choinkę, co mnie cieszy. Zazwyczaj nie chcę żadnego prezentu, oczywiście oprócz tego, żeby rodzice byli na święta ze mną, jednak rodzice Seleny mają wspaniałe wyczucie. Zawsze podoba mi się to co od nich dostaję. Jej rodzice są zapracowani, jednak zawsze znajdują czas, na to by spędzić go w rodzinnym gronie. Brakuje mi rodziny w święta, ale rodzice Sel są naprawdę fajni. Poza tym traktuje ich jak rodzina. Mamę Seleny nazywam ciocią, a jej tatę wujkiem, choć nie jesteśmy spokrewnieni. Poza tym im to w ogóle nie przeszkadzało. Selena ma wspaniałych, kochających rodziców, którzy się o nią troszczą. Trochę jej tego zazdroszczę, jednak staram się myśleć, że rodzice zapracowują się dlatego, żeby zapewnić mi lepszą przyszłość. W moje urodziny przysyłają to co zawsze. Kartka z życzeniami; 
"Przepraszamy, że nie mogliśmy być na twoich urodzinach. Szef nie dał nam wolnego. Jednak wszystkiego najlepszego.
-Rodzice"
i pieniądze w kopercie. Przyznaję, czasami za nimi tęsknie. Na szczęście nauczyłam się już żyć takim sposobem. W tak wielkim domu naprawdę można czuć się samotnym, ale na szczęście jest Selena, która często mnie odwiedza. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Było późno, więc zastanawiałam się kto kto. Dyskretnie podeszłam pod jedno okno. Uchyliłam firankę. Zobaczyłam Damona. Lekko się uśmiechnęłam, choć nie miało wcale tak być. On nie może się mi podobać. Zamknij się i otwórz - pomyślałam.
-Cześć-powiedział.
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem pogadać o tym co się stało- powiedział ściszonym głosem.
-Wejdź- otworzyłam drzwi.
Zaprosiłam go do domu, po czym zaczęłam prowadzić go do salonu. Usiedliśmy na wielkiej kanapie jakby nigdy nic.
-Przepraszam- wymamrotał.
Nie wiedziałam co powiedzieć. W głowie nasuwały mi się obrazy z parku i te na moim ganku.
-Wiem, że podoba ci się Stefan. Nie musisz nic mówić. Nie powinienem cię całować- kontynuował.
Nie wiedząc co robię, od dłuższego czasu przesuwałam się w stronę Damon'a. Nie chciałam tego, jednak gdy patrzyłam w jego piękne, niebieskie oczy przypominało mi się jak się całowaliśmy, a jak patrzyłam na jego usta chciałam go pocałować.
-Wiesz, Karen ze mną zerwała...
Pomyślałam, że jestem po prostu jego następnym celem. Karen go rzuciła, więc musi znaleźć inną. To proste. Posmutniałam.
-... ale ja też chciałem z nią zerwać już dawno temu. Odkąd pojawił się Stefana ona tylko za nim chodzi i robi to na moich oczach. Zresztą Stefan też nie jest bez winy. I wtedy zobaczyłem ciebie. Stefan na ciebie nie zasługuje, tym bardziej ja. Przyszedłem tutaj, bo musiałem ci to powiedzieć.
Nie wiedziałam, że Damon jest takim romantykiem albo po prostu kłamie, jednak ja mu wierzyłam. Jeśli Stefanowi podoba się Karen to proszę bardzo. Damon wstał z kanapy i szedł w stronę wyjścia, kiedy to złapałam go za rękę. Chłopak się odwrócił, nie wiedząc o co chodzi. Podbiegłam do niego i go pocałowałam.
-Stefan mnie nie obchodzi.
Chyba naprawdę tak było. Niech on sobie będzie z Karen. Ja w tej chwili chcę myśleć tylko o Damonie. Chłopak mnie objął, a ja jego. Szliśmy w stronę kanapy. Wiedziałam co się zaraz stanie. Zdjęłam swoją bluzkę. I nagle wpadła mi do głowy taka myśli, że to za szybko. Nie będę uczciwa wobec Seleny, Stefana i wobec samej siebie. Zrozumiałam, że Damon mi się podoba ale Stefan też.
-Damon ja...- umilkłam. Założyłam bluzkę. -Przepraszam, to za szybko.
-Rozumiem. Chyba pora już na mnie.
Odprowadziłam go do wyjścia.
-No to do jutra- chłopak powiedział nieśmiało.
Wiedziałam, że chce go znowu pocałować. Ledwo się powstrzymywałam.
-Cześć- odpowiedziałam cała w skowronkach.
Chłopak jeszcze raz wszedł nogą do mojego domu, aby wziąć kurtkę z szafki. Był tak blisko mnie. Sięgną po kurtkę, a w tym czasie objęłam go i pocałowałam lekko w usta. Damon uśmiechną się i zamknął drzwi za sobą.
Wzięłam długą kąpiel. Gdy przebrałam się w piżamę poczułam jakby ktoś mi palił mózg. DOSŁOWNIE. Zaczęłam krzyczeć z bólu. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam i czuje nadal ten okropny ból. Chyba ktoś mi wywiercał dziurę w głowie. I nagle upadłam.

*** 
Rano obudziłam się w swoim łóżku. To było dziwne. Próbowałam sobie przypomnieć co robiłam przez resztę nocy. Pamiętam jak upadłam. Tylko tyle. Usiadłam na łóżku. Znowu poczułam ten ból. Na szczęście był o wiele mniejszy. Odwróciłam się. Zobaczyłam Stefana, który stał obok łóżka.
-Jak się czujesz?-zapytał z troską.
-Co ty tu robisz?-zdziwiłam się.
Przechodziłem tędy i wtedy usłyszałem krzyk dobiegający z twojego domu. Szybko do niego wszedłem. Usłyszałem twój głos. Wbiegłem do twojego pokoju i zobaczyłem jak zwijasz się z bólu, a potem... zemdlałaś. Przeniosłem cię na łóżko-wyjaśnił. 
-Nie pamiętam. Ja nie pamiętam. Nic nie pamiętam!-wykrzyczałam.
-To normalne. Straciłaś przytomność.
-Dlaczego? Co mi jest?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Nie mam pojęcia. Może powinnaś iść do lekarza.
-Dlaczego mi pomogłeś?-zmieniłam temat.
-Chyba nie sądzisz, że mógłbym cię tak zostawić. 
-Dlaczego zostałeś? Jesteśmy przecież pokłóceni. 
Zostałem, bo kocham cię.


***
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział, ale nie miałam za bardzo czasu. Rozumiecie - szkoła. 
Jak myślicie z kim będzie Lucy? Z Damonem czy Stefanem?

3 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 9

-Stefan, to nie tak jak myślisz- powiedziałam z wyrzutem sumienia.
-Chyba już czas na mnie piękna- Damon próbował jak najszybciej uciec.
Na pożegnanie pocałował mnie delikatnie w usta. Tym razem czułam się naprawdę dziwnie. Czułam na sobie oskarżycielski wzrok Stefana.
-Wyjaśnisz mi co właśnie zobaczyłem do cholery?!- chłopak wręcz wykrzyczał.
-Ja sama nie wiem. My po prostu byliśmy na randce i on odprowadził mnie do domu i to on mnie pocałował- czułam, że muszę wszystko z siebie wyrzucić.
-Byliście na randce?!
-Tak- odpowiedziałam stanowczo.
-Przyszedłem z tobą porozmawiać... ale widzę, że jesteś zajęta.
-Przestań-miałam łzy w oczach- to on mnie pocałował a ja nie...
-Co nie?!
-Nie chciałam tego bo ja naprawdę cię lubię, a on sam mnie zaprosił, a tak w ogóle czemu mam ci się tłumaczyć?
-Chciałem cię przeprosić, choć nie wiem za co, bo zauważyłem, że się na mnie obraziłaś... wiesz co? Teraz mam to gdzieś.
Stefan się odwrócił.
-Nie idź. Proszę.
-Nie mamy o czym gadać.
Popłakałam się. Chłopak odwrócił się i zobaczył mnie zapłakaną. Po jego minie wywnioskowałam, że zaczyna trochę żałować.
Weszłam do domu i jedyne czego teraz chciałam to położyć się spać.

*SEN*
-Jesteś gotowa, by poznać swoje przeznaczenie? 
Znów byłam w labiryncie. Dziewczynka trzymała na swoich kolanach księgę. 
Nic nie odpowiedziałam.
-Myślisz, że Damon i Stefan naprawdę się w tobie zakochali? 
I znowu nic nie odpowiedziałam. Wydawało mi się że, ten sen jest tak prawdziwy. 
-Co to ma znaczyć?-zapytałam.
-Otwórz księgę, a wszystkiego się dowiesz.
Nie byłam do końca pewna, czy mam to zrobić. W ręku pojawił mi się złoty klucz, który przed chwilą wisiał jeszcze na mojej szyi. 
-Otwórz- dziewczynka nalegała.
Podeszłam do niej. Wzięłam księgę w swoje ręce. Była naprawdę ciężka. Usiadłam na łóżku. Włożyłam kluczyk, po czym go przekręciłam. Tak jak poprzednio zobaczyłam złoty napis "Księga Przeznaczenia". Przeglądałam kartki... one były zupełnie PUSTE. Przekręciłam na ostatnią. Było tam napisane "Gdy poznasz sekret Stefana, wtedy księga ukaże ci to, co miała ci przekazać." I nagle poczułam, że się rozpływam.

***
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam szatynkę, o długich włosach.
-Wstawaj!
Spojrzałam na zegarek. Była 8 rano.
-O nie! Spóźnimy się do szkoły!
-Wyluzuj- dziewczyna uśmiechnęła się- dziś sobota.
-Budzisz mnie o tej godzinie?!
-Miałyśmy iść na plażę. Pamiętasz?
Faktycznie, miałyśmy to dawno w planach. 
-Przepraszam-wyjąkałam. Nie mam siły.
I nagle wszystko wróciło. Przypomniałam sobie o wczoraj i o śnie. Dziwnym śnie. Poza tym nie mam ochoty widzieć się ze Stefanem. Przynajmniej nie teraz.
-Niech ci będzie. To co robimy?
-Ja to nie mam siły... na nic.
-Gdzie wczoraj byłaś?- dziewczyna zmieniła temat.
-To znaczy?- zapytałam nerwowo.
-Byłam wczoraj u ciebie, ale nikt nie otwierał.
-Byłam...
I jakbym na to czekała, ktoś do mnie napisał.
"Odczep się od Stefana suko"
 Od razu wiedziałam, że to Karen. Pokazałam SMS-a Selenie.
-To ona jest suką- założyła rękę na rękę.
-Nie chce się z nią kłócić- odparłam.
-Wiesz, że ona zabierze ci Stefana.
-Niech go bierze- łzy same napływały mi do oczu na myśl o wczorajszej kłótni.
-Co się dzieje? Pokłóciłaś się z nim?- zapytała z troską- wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
-Wiem, ale tym razem nie mogę.
-Daj spokój, mów- nalegała.
-No dobra, ostrzegam tylko, że ci się to nie spodoba.
Opowiedziałam jej co się wydarzyło wczoraj. Serce mi pękało, gdy patrzyłam na nią jak mówiłam, że się całowałam z Damonem.
-Przepraszam- wyjąkałam.
-To nic. Jak nie ten to następny- udawała, że wszystko jest w porządku, jednak wiedziałam, że była trochę na mnie zła.
-Wiesz, że wiem kiedy udajesz?
-Co mam ci powiedzieć? Całowałaś się z chłopakiem, w którym się kocham od roku.
-Zrozum, ja tego nie chciałam- próbowałam się tłumaczyć.
-Ja też wiem, kiedy udajesz- spojrzała na mnie.
-Ale to prawda... to znaczy... ja na początku tego nie chciałam, jednak to trwało trochę dłużej no i...
-Podoba ci się?
-Damon?
Selena skinęła głową.
-Sama nie wiem. Przynajmniej dobrze całuje. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Nie ważne co by było zawsze zostaniemy przyjaciółkami ok?
-Jasne- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie był on udawany lecz taki szczery.
Przytuliłyśmy się.
-Kocham cię Lucy.
-Ja ciebie też Selena.
Zobaczyłam jej łzy szczęścia.
-Obejrzymy coś?- zaproponowałam.
-Myślimy o tym samym, prawda?
-Jak zawsze- zaczęłyśmy się śmiać.
Włączyłam kolejny odcinek Pretty Little Liars. Jak zwykle - był świetny.
Gdy Selena poszła do domu postanowiłam się ogarnąć. Chwilę później byłam już gotowa, więc postanowiłam pójść na spacer. Przechodziłam koło parku, gdy nagle zobaczyłam Stefana i Damona. Najwyraźniej się kłócili, ponieważ nie wyglądało to na spotkanie przyjaciół. Ukryłam się za drzewem. Chciałam podsłuchać o czym rozmawiają.
-Odczep się od niej- powiedział groźnie Stefan.
-Niby czemu? Bo ty tak chcesz?
-To ja miałem jej powiedzieć, a nie ty!- Stefan nie mógł się uspokoić.
-Ty zacząłem zadawać się z Karen, a ja chcę jak najszybciej wypełnić klątwę.
-I dlatego musiałeś się z nią całować?!
-Myślisz, że bym tego nie zrobił. Swoją drogą Lucy dobrze całuje. Szkoda, że nie wiedziałeś o tym pierwszy- w głosie chłopaka wyraźnie było słychać, że chce zdenerwować Stefana.
Najwyraźniej udało mu się to, ponieważ zielonooki uderzył Damona w twarz. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam jak oczy Stefana zmieniają się w kolor czerwony. Czy mi się to przewidziało?
-Widać, że ktoś tu się wkurzył- Damon próbował zażartować.
-Mi naprawdę na niej zależy. Ty chcesz tylko spełnienia klątwy.
-Masz rację- niebieskooki uśmiechną się szyderczo.
-Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!- krzykną Stefan.
-Wiesz, że i tak masz i to dużo. Oboje chcemy wypełnienia klątwy. Staniemy się hybrydami bracie.
CZY ON POWIEDZIAŁ BRACIE? To przecież niemożliwe, chociaż Stefan nie mówił dużo o swojej rodzinie. Park był opustoszały, jednak dróżką szła jakaś dziewczyna. I w tym momencie Stefan podszedł do niej. Powiedział coś jej, a ona stała jak zaczarowana. Nie wiedziałam co mam myśleć. Jednak to nie było najgorsze. Stefan nachylił się, po czym ugryzł ją w szyje. Widziałam jak krew spływa po jej ciele.
-Wystarczy- powiedział Damon ze spokojem.
Stefan odsuną się. Miał całą twarz we krwi.
-Zostaw mi ją, to przemienię ją w wilkołaka.
Co to ma wszystko znaczyć? Czy to jakiś żart, czy to po prostu sen? Tym razem Damon ugryzł dziewczynę w rękę. Dziewczyna jak gdyby nic odeszła.
-Brakuje ci wilków?
-Moja wataha ostatnio... ucierpiała.
-Klątwa?
-Dokładnie. Choć do baru. Ja stawiam- uśmiechną się Damon.

***

Gdy wróciłam do domu było już ciemno. Weszłam do swojego pokoju. Na łóżku leżała otwarta księga. Spojrzałam na nią. Tym razem było coś napisane. 
"Spotkaj się ze Stefanem. Pokaż mu swoją krew, a wtedy poznasz prawdę lecz uważaj, ponieważ może przynieść ci to śmierć." 


***
4 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 8

D: "Na początek może w "A Coffee"?"
L: "O której?"
D: "Pasuje ci za godzinę?"
L: "OK"- uśmiechnęłam się w duchu.
... no dobra. Mam równą godzinę, żeby się ogarnąć. Nie wiem dlaczego ale starałam się ładnie wyglądać. Może po prostu umówiłam się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole... O MATKO! SELENA MNIE ZABIJE! Co będzie jak Stefan się dowie? Co ja robię?! Dobra, dobra. Spokojnie... wdech i wydech. Na razie Sel nic nie powiem, Stefanowi też.
***
Wzięłam prysznic. Ubrałam się na rockowo. Miałam długie, skórzane spodnie. Do tego bluzka w czarno-białe paski. Na nią założyłam moją kochaną kurtkę w ćwieki. Na nogach - glany. Tym razem postanowiłam zakręcić włosy. Do tego mocny makijaż. Wyglądałam super. Przeglądałam się w lustrze pewnie z 10 minut. Usłyszałam dzwonek. 
-Otworzysz piękna?
Od razu wiedziałam, że to Damon.
-Jasne- podbiegłam do drzwi, po czym je otworzyłam- poczekaj... wezmę tylko torebkę.

***
-Co zamawiasz?- niebieskooki uśmiechnął się.
-Może...zwykła kawa, a do tego jakieś ciacho.
Zauważyłam, że Damon cały czas się na mnie gapi. 
-Nie gap się na mnie- powiedziałam z poirytowaniem .
-Nie gapie się- odpowiedział ze spokojem. 
-W takim razie co robisz?-zapytałam
-Patrzę się na piękną dziewczynę- zaczął 
-Dzięki za komplement ale to wcale nie oznacza, że musisz się tak gapić.
-Dobra, dobra. Już nie będę.
Choć chłopak mówił, że nie będzie się gapić, to i tak czułam jego wzrok na sobie. Tym razem nie zwróciłam mu uwagi, ponieważ i tak by nie posłuchał. 
-Dobry wieczór- powiedziała kelnerka z uśmiechem na twarzy- co podać?
-Ja poproszę kawę i szarlotkę- odwzajemniłam uśmiech- a ty Damon?
-Poproszę... to samo- spojrzał na mnie.
-Stefan nie jest wkurzony, że poszłaś ze mną na randkę?- zapytał z dociekliwością.
-Co?- wydukałam.
-No wiesz, myślałem, że ze sobą chodzicie.
Umilkłam. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spotykałam się ze Stefanem od paru dni... jednak tak właściwie to były randki. Fakt, chyba kocham go, ale nie jesteśmy razem. Poza tym przecież się z nim pokłóciłam. 
-Nie- powiedziałam po cichu. 
-Lepiej dla mnie- chłopak pokazał szereg białych zębów.
-Od kiedy to randka?-zapytałam.
-Kiedy zapraszam jakąś dziewczynę to zawsze jest to randka. 
-Co... chcesz znowu zmienić dziewczynę. Nie zamierzam nią być.
Zobaczyłam, gdy Damon robi wielkie oczy. 
-Powiedziałam to na głos, prawda?- zaczęłam drapać się po głowie, na znak zawstydzenia. Po minie chłopaka od razu wywnioskowałam odpowiedź.- Przepraszam
-Nie, nic nie szkodzi.- chłopak wyraźnie speszył się- wiem jaką mam reputację, jednak mimo tego nadal jestem znany. Czasami mnie to zastanawia. Ja... chce się zmienić- wyjąkał- słuchaj Lucy.... ty naprawdę mi się podobasz. 
Tym razem to ja zrobiłam wielkie oczy.
-Sory, jestem trochę oszołomiona. 
-Widzisz... mieszkamy na przeciwko tyle lat, a rzadko kiedy rozmawiamy. 
-Wasze zamówienia- przerwała kelnerka. 
-Dziękujemy- próbowałam zrobić sztuczny uśmiech, jednak nie udawało mi się to za specjalnie. 
-Damon...mówisz serio?- kontynuowałam. 
-Jasne.
-Wiesz... pewnie zauważyłeś lub nie... podoba mi się Stefan.
-Wiem, niestety- spuścił wzrok- ale myślę, że znasz jego tajemnicę- kontynuował.
-Jaką tajemnicę? Nic mi nie mówił.
-Myślę, że powinien on sam ci o niej powiedzieć.
-Możemy już o tym nie rozmawiać?- zmieniłam temat
-OK.
Resztę spotkania uważam za udane. Zmieniłam zdanie co do Damona. On jest naprawdę fajny.

***

-Dzięki za odprowadzenie... aż pod same drzwi.
-Lucy to co dzisiaj ci powiedziałem było prawdą. Naprawdę mi się podobasz.
Poczułam jak Damon się do mnie przybliża. Chciałam się odsunąć ale z jakiegoś powodu nie chciałam tego zrobić. Coraz bardziej czułam jego oddech na moim ciele. W końcu jego usta zetknęły się z moimi. Chłopak mnie objął. Nie chciałam tego odwzajemnić, jednak jego usta rozpływały się w moich. Całowaliśmy się, nie mogąc przestać. Swoją drogą Damon dobrze całuje. 
-DAMON! LUCY!- wykrzyczał Stefan.

***
7 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

 DZIĘKUJE ZA 1000 WYŚWIETLEŃ



sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 7

-Przepraszam ale muszę już iść Damon- chłopak wyraźnie widział moje niezadowolenie.
*Damon*
-Ugh... chyba ktoś ci dał kosza- powiedział Kol, śmiejąc się ze mnie- to chyba pierwsza dziewczyna.
-Wal się Kol!- powiedziałem poddenerwowany i odszedłem. 
Ciągle w głowie miałem tylko jedną myśl. Klątwa. Kiedy zostanie spełniona? Nie mogę dłużej czekać. Stefan... on za długo to ciągnie. Muszę sam ją poderwać. 
*Stefan*
Dlaczego Lucy myśli, że Karen to moja dziewczyna?- ciągle się zastanawiałem. Muszę jej wyjaśnić... i powiedzieć całą prawdę. O tym kim jestem, o klątwie. Co mam zrobić, jeśli ona unika mnie cały czas?
-Idziesz na lunch?- przerwała mi Karen.
-Co? A tak, jasne- uśmiechnąłem się lecz w głębi duszy myślałem o Lucy.
-Chodź- Karen wzięła mnie za rękę i zaczęła dumnie prowadzić mnie przez stołówkę szkolną. 
W tym czasie wszyscy się na nas gapili. Fakt, sława mi nie przeszkadzała. Zawsze chciałem być w kręgu zainteresowania. Jednak tym razem czułem się jakoś dziwnie. Nie wiedziałem czemu. Zanim zauważyłem, dotarliśmy już do stolika. Stał on na środku sali. Jestem w tej szkole krótko ale wszyscy mówią, że to stolik dla VIP-ów. Siedział przy nim Damon i kilku jego kolegów. Po drugiej stronie Karen i jej przyjaciółki. 
-A kogo tutaj mamy?- zapytał Damon. Wyraźnie widziałem, że chce mi dopiec. 
-Siadaj- powiedziała blondynka, nie słuchając Damona. 
-Damon... musimy porozmawiać- powiedziała stanowczo Karen.
-Teraz?- zapytał, przeciągając się.
-Po szkole. Wpadnę do ciebie, ok?
-Jasne.
Rozglądałem się po stołówce. Nagle zauważyłem Lucy, która siedziała obok Seleny. Wiedziałem, że dziewczyna wie, gdzie siedzę, jednak nawet nie spoglądała na mnie. Już chciałem wstać od stołu, kiedy zatrzymała mnie niebieskooka blondynka.
-Gdzie idziesz?- zapytała.
-Ymmm... chciałem pójść po jabłko- powiedziałem, nie zastanawiając się.
-Przyjdź szybko- Karen uśmiechnęła się.
Gdy podszedłem do blatu, gdzie leżały jabłka wyciągnąłem telefon. 
Od: Stefan
Do: Lucy
Obraziłaś się na mnie? Proszę odpisz lub się spotkajmy. 
Zauważyłem, że dziewczyna wyciąga swój telefon. Spojrzała na komórkę, jednak gdy przeczytała wiadomość, rzuciła nią na stół, tak jakby nie obchodziło ją nic, co dotyczyło mnie.
*Lucy* 
-Coś się stało?- zapytała Selena, widząc jaka jestem przybita. 
Pokazałam jej wiadomość od Stefana. 
-Odpisz mu- powiedziała, nie okazując emocji. 
Spojrzałam kątem oka, jak chłopak idzie do stolika ze spuszczoną głową w dół. 
-No nie wiem czy to dobry pomysł- odpowiedziałam, próbując się wymigać. 
-Odpisz... przecież go kochasz- kontynuowała.
-Niby co mam mu odpisać?
-Słyszałam, że w sobotę grają koncert.
-Wiem, nawet mnie na niego zaprosił.
-Odpisz mu żebyście się spotkali po koncercie.
-Po koncercie, pewnie będzie impreza.
-Jeszcze lepiej!- uśmiechnęła się lekko Sel. 
- Ok, wygrałaś- odwzajemniłam uśmiech.
Od: Lucy
Do: Stefan
Spotkajmy się na imprezie, po waszym koncercie. W sumie... nie wiem co teraz czuje. Pogadamy w sobotę. 
Spojrzałam na Stefana. Tym razem widziałam uśmiech na jego twarzy. Czy naprawdę mu zależy?

***
Po wejściu do domu rzuciłam swój plecak w kąt pokoju. Dosłownie, walnęłam się na łóżko. Nagle usłyszałam głos. Przeraziłam się. To był ten głos. Znowu usłyszałam płacz dziewczynki. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam siedzącą postać na krześle od biurka. 
-Co ty tu robisz?- zapytałam. W głosie słyszałam swój strach. Połykałam ślinę z trudnością. 
-Ostatnio Stefan nam przeszkodził- zdziwiłam się. Skąd dziewczynka znała imię Stefana?
-Ja... nie wiem czy chcę otworzyć tę księgę- zadrżał mi głos.
-Możesz z tym zwlekać ale przeznaczenie cię nigdy nie ominie- powiedziała dziewczynka ze złością.
I... zniknęła. 
Znowu to samo. Czy mi się to wszystko wydaję? O co tu chodzi? Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a. 
Od: Nieznany
Cześć ślicznotko! 
Kto to mógłby być? 
Od: Nieznany 
Spotkamy się teraz?
Zdziwiłam się. Postanowiłam odpisać. 
Do: Nieznany
Kim jesteś?
Chwilę później otrzymałam odpowiedź.
Od: Nieznany
Wyjrzyj przez okno kochana. 
Zrobiłam tak, jak ktoś nieznany mi polecił. Zobaczyłam Damona, który macha do mnie ze swojego okna. No jasne... ślicznotka, kochana. To musiał być on. Usłyszałam, jak ktoś do mnie dzwoni. Odebrałam. 
D:"To jak? Umówisz się ze mną?"
L: "Tak.. to znaczy... NIE... to znaczy nie wiem. 
D: "To znaczy?" -zobaczyłam jego uśmiech przez okno.
L: "Nie miej tego za złe... ja cię po prosu nie znam. Nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawialiśmy oprócz dzisiejszego dnia."
D: "W takim razie chyba pora się poznać. Nie sądzisz?"- w jego głosie słyszałam, że bardzo mu na tym zależy, byśmy się spotkali.
L: "No dobra.... to gdzie się spotkamy?"

***
6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ


Rozdział 6

Zjadłam przepyszne naleśniki. Swoją drogą, Stefan jest dobrym kucharzem. Spojrzałam na zegarek. Była 7:40. Przypomniałam sobie, że nie odrobiłam lekcji. Wyjęłam szybko książki. Na szczęście miałam tylko jedno zadania z angielskiego. Gdy już je odrobiłam, usłyszałam trąbienie. Spojrzałam przez okno. To był on. Ubrany był w niebieską koszulę i czarną skórzaną kurtkę. Włosy, jak zwykle miał doskonale ułożone.
-Lucy! Idziesz?
-Tak...tylko wezmę torbę.

***

-Cześć!- podeszłam do niego i go pocałowałam w policzek. Zaczerwieniłam się.
-Cześć!- uśmiechną się. 
-Jedziemy? 
-Tak.
Wsiadłam na motor i już standardowo objęłam go w pasie. Przyjechaliśmy pod szkołę. Nagle wszystkie oczy były skierowane na nas. Zobaczyłam też ją. Karen Hamilton. Najładniejsza dziewczyna w szkole, dziewczyna Damona. Widziałam, jak ona się gapi na Stefana z zazdrością. Jak mogę określić Karen jednym słowem? Zołza. Wszystko co zechciała to miała. Wiem, że sama pochodzę z bogatej rodziny ale za specjalnie się tym nie chwalę. Poza tym chodziła już chyba z wszystkimi przystojnymi chłopakami ze szkoły. Ciekawe ile będzie z Damonem.... Martwiłam się tylko, żeby dziewczyna nie zabrała się za Stefana. Ja.... chyba naprawdę coś do niego czuje. On chyba do mnie też coś. 
-Cześć!- powiedziała z uśmiechem na twarzy Karen, podchodząc do nas- pocałowała Stefana w policzek. 
O nie!- pomyślałam. 
-Cześć Karen- chłopak odwzajemnił uśmiech. 
Widziałam, jak dziewczyna chce, bym była zazdrosna. No cóż, chyba jej się to udało. 
-Dobra, dzięki za podwózkę. Muszę już iść. Poza tym chyba masz do pogadania ze swoją dziewczyną- powiedziałam ze smutkiem.
-Co? Nie- odpowiedział, nie rozumiejąc, dlaczego tak powiedziałam. 
Gdy to mówił, ja już odeszłam. Szłam przez długi korytarz. 
-Cześć!- powiedziała wesoło Selena. 
-Cześć Sel- powiedziałam ze smutkiem.
-Co jest? 
-Nic.
-Chodzi o Stefana?
-Jak zwykle zgadłaś.
-Więc... powiesz mi o co chodzi?
-O co chodzi? O KAREN!- wykrzyczałam. 
-Stefan.... to jej kolejny cel?- dziewczyna zapytała z troską.
-Na to wygląda- odpowiedziałam jeszcze z większym smutkiem. Wiesz co jest najgorsze?
-Lucy, czy ty się w nim zakochałaś?
Dziewczyna przytuliła mnie. 
-Wydaje mi się albo oni znają się od dawna. Stefan dopiero jest parę dni w tej szkole. Nie zauważyłam, żeby nawet mówili sobie "Cześć".
-Daj sobie z nim spokój. 
-Koniec tematu!
-Idziesz pograć na wiolonczeli?- Selena zmieniła temat.
-Zatańczysz?- spytałam. 
Ja-grałam na wiolonczeli. Selena-tańczyła. Czasami, gdy miałyśmy chwilę wolnego, zaczynałam grać, a Sel tańczyła przy niej. 
-Pewnie- uśmiechnęła się, po czym mnie przytuliła.
-Chodźmy. 
Weszłyśmy do sali. Tym razem grałam odpowiednią muzykę do baletu. Przyjaciółka, jak zwykle przepięknie tańczyła. Od razu poprawił mi się humor. 

***

Przez resztę dnia unikałam Stefana jak ognia. Raz mnie zobaczył, nawet widziałam, że idzie w moją stronę. Na szczęście... uciekłam od niego. Wiem, że to głupie ale naprawdę nie chciałam go widzieć. 
-Cześć śliczna- usłyszałam jakiś głos.
-Cze...cześć- zdziwiłam się. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam wysokiego, niebieskookiego szatyna.
-Co taka zdziwiona? Nie mogę porozmawiać z taką ślicznotką jak ty?'
Zrobiłam wielkie oczy. Przede mną stał Damon Tacker. Wyraźnie wiedziałam, że chłopak próbuje mnie poderwać.  
*Damon, 10 minut wcześniej*
-Patrz kto tam stoi- powiedział kolega Damona. 
-Lucy Hale jak mniemam- odpowiedziałem szarmancko. 
-Chodzą plotki, że Stefan z nią kręci. 
-Co z tego? To nie moja sprawa.
-Może nie twoja. Podobno, że podrywa też twoją dziewczynę. 
-Jak nie ta, będzie następna- próbowałem powiedzieć ze spokojem, jednak mój głos drżał.
-A propo następnej laski- powiedział Kol.
-To którą mam poderwać?- zapytałem Kola, wiedząc co chłopak planuje.
-Lucy
-CO?- wydukałem. 
-To co słyszysz
-O co się zakładamy?
-Wiesz, że jak ją poderwiesz to wkurzysz Stefana?
-Uczciwa stawka- powiedziałem z uśmiechem na twarzy- patrzcie i uczcie się.
Podszedłem do Lucy i zacząłem z nią flirtować. 

***
Karen- nowa bohaterka została dodana do zakładki "Bohaterowie".

BARDZO SERDECZNIE ZAPRASZAM DO CZYTANIA BLOGA.

5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ 

ZAPRASZAM NA ŚWIETNE BLOGI:
http://thesecretagreement.blogspot.com/

http://lovemelikethat-r5.blogspot.com/



piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 5

... i zobaczyłam tytuł wypisany drukiem w złotym kolorze "KSIĘGA PRZEZNACZENIA"
*W tym samym czasie u Stefana*
-Damon?!-krzyknąłem- co ty do cholery tu robisz?!
-Przyszedłem poobserwować jaka słodka z was para- odpowiedział ze spokojem, uśmiechając się. Jednak wyraźnie zauważyłem, że chce mnie zdenerwować. Zresztą on zawsze taki był. Zawsze działa mi na nerwy.
-DAMON!- puściły mi nerwy- CO TY TUTAJ ROBISZ?
-Przyszedłem sprawdzić jak miewa się ta, która ma wypełnić swoją rolę w klątwie. 
-Nie możesz tak po prostu przychodzić. Mogłaby cię zauważyć!
 -I jak... złapała się na te twoje historyjki o naszej wspaniałej rodzince?- i w tym momencie zrobił cudzysłów w powietrzu. 
-Przestań! Jeszcze chwila i wyznam jej prawdę.
-Jeszcze chwila? Czyli kiedy?-zapytał poddenerwowany, nie mogąc się doczekać wypełnienia klątwy.
-Niedługo-odpowiedziałem stanowczo- poza tym ona na prawdę jest fajna.
-Czyżby Stefan się zakochał? Hahahahah- zaśmiał się, pokazując szereg białych zębów.
-Lepiej już idź!-rozkazałem mu.
I w tym momencie już go nie było. Postanowiłem poszukać Lucy. Wołałem ją, jednak ona nie odzywała się, więc wytężyłem swój znakomity słuch. Usłyszałem, jak dziewczyna rozmawia z kimś swoim słodkim głosem.
Zacząłem ją wołać.
*Lucy*
-Lucy, Lucy!- usłyszałam głos Stefana.
Zobaczyłam go kątem oka i w tej samej chwili księga zniknęła mi z kolan.
-Tutaj jesteś! Szukałem cię. Wydawało mi się, czy z kimś rozmawiałaś?
-Ja....Yyy... po prostu poszłam zwiedzić ogród....  i-gubiłam się we własnych kłamstwach.
-Ok-zaśmiał się-chodźmy. Trzeba wyjąć jedzenie z kosza-oznajmił
*Gdy już zjedliśmy*
-Zagraj.
-Na wiolonczeli?
-Yhy- kiwną głową.
Zaczęłam grać i znowu, tak po prostu... odpłynęłam. Grałam i grałam, aż w końcu zobaczyłam gwiazdy na niebie.
-Ale już późno! Przepraszam.... ja po prostu znowu odpłynęłam-drżał mi głos.
To nic-uśmiechną się ze spokojem- lubię ją grasz. Posprzątałem już, więc może połóżmy się i poobserwujmy gwiazdy.
-Chętnie ale już jest późno-posmutniałam, ponieważ naprawdę chciałam zostać-Poza tym nie odrobiłam jeszcze lekcji-próbowałam się tłumaczyć.
-Proszę, zostańmy jeszcze chwilę. Pomogę ci potem odrobić lekcje.
-No dobra... przekonałeś mnie.
Po 30 minutach wsiedliśmy na motor. Tym razem bez wahania objęłam chłopaka w pasie.
*W domu*
Szczerze, nie chciało mi się odrabiać lekcji. Byłam zbyt zmęczona.
-Stefan... nie mam siły. Jestem zmęczona. Dziękuje za dzisiaj.
-Nie ma za co-odpowiedział- to ja już pójdę.
I w tym momencie nie wiem co we mnie wstąpiło. Złapałam blondyna za rękę.
-Zostaniesz? Poczekasz, aż zasnę?
-Ja....jasne-odpowiedział trochę skołowany pytaniami. Zauważyłam to.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz. Po prostu często jestem sama w domu...
-Zostanę-przerwał mi.
Skoro już miał zostać...  przebrałam się w jak najładniejszą koszulę nocną. Lekko się pomalowałam, tak by tego Stefan nie zauważył i żeby nie pomyślał, że to specjalnie dla niego. Wyszłam z łazienki. Czułam jego wzrok na sobie. Cieszyłam się z tego. Położyłam się na łóżku, jednak nie przykrywałam się kołdrą.
-Położysz się ze mną?-zapytałam
-OK
Stefan położył się obok mnie, a ja poczułam motylki w brzuchu. Chciałam go pocałować w tym momencie. Położyłam się na jego klatce piersiowej. Poczułam, że chłopak dotyka moich policzków. Podniosłam głowę. Stefan pocałował mnie w policzek.
-Dobranoc- uśmiechną się od ucha do ucha.
-Dobranoc- z powrotem położyłam się na jego klatce piersiowej.
Próbowałam usnąć, jednak cały czas myślałam o tym, co wydarzyło się dzisiaj. Myślałam o dziewczynce, o księdze, o Stefanie, o nas i o wisiorku.
*Stefan*
Spojrzałem na godzinę w telefonie. Była 1 w nocy. Zastanawiałem się czy mam sobie pójść. Nie mogłem usnąć. Patrzyłem z zaciekawieniem na Lucy. Ona była taka piękna. Jej długie włosy spływały jej na ramiona. Postanowiłem, że zostanę. Na godzinę 8:00 mieliśmy do szkoły. Wstałem około  6:30. Postanowiłem, że zrobię śniadanie dla Lucy. Poszedłem do kuchni i zacząłem szukać potrzebnych składników. Była już 7:00. Postanowiłem, że obudzę szatynkę. 
-Wstawaj!-powiedział.
*Lucy*
-Co? Która godzina? Co ty tu robisz?- zapytałam ze zdziwieniem.
-Postanowiłem zostać. Jest 7, a ty nie odrobiłaś lekcji. Na stole leżą naleśniki. Pojadę do domu się przebrać. Przyjadę po ciebie.
-Aha... ok- powiedziałam jeszcze śpiąc.
Ubrałam się w czerwoną sukienkę, która podkreśla moją talie. Spięłam włosy w wysoki kucyk i umalowałam się. Weszłam do kuchni i zobaczyłam leżące na stole naleśniki, a obok nich karteczkę "Bądź gotowa o 7:50 :*". Uśmiechnęłam się sama do siebie. Teraz chyba już wiem jak czuje się zakochana osoba.

***
Przepraszam, że tak długo ale nie miałam czasu.

4 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

   

Obserwatorzy