środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 21

-Teraz już znasz całą prawdę- powiedziała dziewczyna.
-O co chodzi w tym wszystkim?! Kim ty do cholery jesteś?!- czuje się zagubiona i zdezorientowana.
-Spokojnie. Jak na razie nie zrobię ci krzywdy, a więc siedź cicho. Powiedzmy, że jestem twoim "przewodnikiem duchowym". Wysłuchaj dokładnie Stefana i Damona- powiedział upiór.
I to wszystko. Nic więcej. Nie wiem jak mam zrozumieć... to wszystko.

***

Obudziłam się w miękkim łóżku. Otworzyłam lekko jedną powiekę. Nie poznaje miejsca, w którym obecnie się znajduje. Staroświecki pokój. Duże okna, wszędzie drewno, chociaż łóżko nawet jest fajne. Martwiło mnie tylko to, gdzie się obecnie znajduje. W jednej chwili wszystko wróciło. Poprzednia noc...ehh nawet nie chce o tym myśleć, jednak jestem zmuszona, bo jak na wznak Stefan i Damon wparowali do pokoju.
-Zostawcie mnie w spokoju!
-Lucy uspokój się- błagał Damon.
-My wszytko ci wyjaśnimy, naprawdę. Tylko się uspokój- dodał Stefan.
-Nie chcę niczego od wampira!- krzyknęłam.
Wiem, że te słowa zabolały chłopaka. Mnie również. Musiałam to powiedzieć. Nie chcę, żeby kiedykolwiek stało mi się coś z jego winy.
-Damon będę zmuszony ją zahipnotyzować.
19-latek pokręcił głową. Stefan natomiast nie tracił czasu. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Spójrz na mnie. Wysłuchasz nas. Będziesz przy tym spokojna. Wszystko ci wyjaśnimy. Nie bój się.
Na początku czułam paraliżujący strach, ale teraz...to wszytko na nic. Nic nie czuje. Tym razem Stefan nie wpłynie na moją wolę.
-Uspokoję się, ale chce żebyście wiedzieli, że zahipnotyzowanie nic wam nie da. Na mnie to nie działa- powiedziałam z przekonaniem.
-Co? To przecież niemożliwe! Działa na wszystkich śmiertelnych-powiedział Damon.
-Powiedz, czy brałaś coś o nazwie "werbena"?- zapytał Stefan.
-Pielęgniarka podała mi lek o takiej nazwie.
-I wszystko jasne- powiedzieli obaj jednocześnie.
-Możecie mi wszystko wytłumaczyć. Nie wiem w co jestem zaplątana. Widziałam was w parku. Wydarzenia z wczoraj... I-- przerwałam. Nie chcę teraz mówić o tym, że Stefan o mało mnie nie zabił.
Cisza. Nikt nie chciał się odezwać. Wszyscy mieliśmy chyba teraz taki sam obraz przed oczami. Stefan wysysający krew ze mnie. Oto i on.
-Usiądźmy, czuję, że to będzie naprawdeeeee długa rozmowa- przerwał milczenie Damon, który na twarzy miał teraz cwaniacki uśmieszek.
Ja natomiast uśmiechnęłam się słabo.
-To może ja zacznę- zaproponował Stefan.
Wraz z Damonem skinęliśmy głowami.
-Jestem wampirem. Mam 382 lata, więc jestem określony jako "młody". Wszystko o wampirach opowiem ci wkrótce. Znajdujesz się w naszym pensjonacie.
-Jak to "naszym"?- zapytałam.
-Moim i Damona... my... my jesteśmy braćmi.
Zrobiłam wielkie oczy.
-Czy to znaczy, że ty też jesteś wampirem?
-W pewnym sensie tak.
Zrobiłam minę, która wyraża moje zdezorientowanie. Czekałam na wyjaśnienia.
-Jestem... wilkołakiem!
-Co?- przyszedł czas na osłupienie.
-Nasz matka, potężna czarownica wyszła za mąż za "króla" wampirów. Nie mogła mieć jednak dzieci z nim, dlatego znalazła sobie pocieszenie w ramionach innego. Okazał się on być alfą wilkołaków. Skruszona matka wmówiła tacie, że jestem dzieckiem pewnej kobiety z wioski, która nie chciała mieć dziecka, za to matka go pragnęła. Ojciec mnie zaakceptował oraz przemienił w wampira- wyjaśnił Damon.
-A jak było z tobą Stefan?
-Byłem pierwszy. Wtedy tata nie był jeszcze wampirem, dlatego urodziłem się jako człowiek. Po jakimś roku przemienił mnie on w wampira. Wkrótce nasz żądny krwi ojciec dowiedział się o pochodzeniu Damona. Mama jednak nas bardzo kochała. Za pomocą potężnego czaru połączyła nas więzią, której nikt nie może przerwać. Tak to w moich żyłach zaczęła płynąć krew wilkołaka, a w żyłach Damona wampira.
-W takim razie jaką rolę ja mam do odegrania? Zakładam, że bez żadnego powodu nie zaczęlibyście znajomości ze mną.
-Cóż...-powiedział Damon.
Czułam, że chłopakom zrobiło się trochę głupio.
-Nie możemy być i wilkołakiem, i wampirem jednocześnie. Chyba że wypełnimy klątwę. Według Księgi Przeznaczenia ma pojawić się pewna dziewczyna, która ma odmienić nasz los. Ty nią jesteś. Jest tylko jeden problem. Dokładny przebieg wypełnienia klątwy nie jest nikomu znany, dopóki ty nie dowiesz się kim jesteśmy.
-W takim razie już wiem. W moim domu jest księga. Możemy później po nią pojechać.
-Skąd ty w ogóle wiesz o Księdze i o tym, że jestem wampirem?- spytał Stefan.
-Ma to związek z moją chorobą. Gdy wpadam w trans lub mdleje widzę pewną dziewczynkę lub strasznego upiora. Mówił mi o was, naprowadzał. Dał mi nawet księgę.
Spojrzałam raz na jednego, raz na drugiego. Po ich wzroku wnioskuję, że są zmartwieni.
-Nie rozmawiaj z nim. Nic mu nie mów!- zażądał Stefan.
-Kim on jest?
-To nasz ojciec, który chce powstać z martwych- powiedział chłopak słabo.
-Czy to aż tak źle?
-Źle!? To zło wcielone! Obiecaj nam, że będziesz go unikała.
-Postaram się, jednak to samo przychodzi.
-Zostało jeszcze ważne pytanie: Czy klątwa i wy macie coś wspólnego z moją chorobą.
-Do końca nie wiemy. Na pewno ma to jakiś związek.
-Przepraszam was, ale jestem już zmęczona. Za dużo informacji. Muszę odpocząć. Mogę zostać sama?
-Pewnie- powiedzieli obaj.
Gdy tylko wyszli próbowałam zasnąć, jednak to wszystko na nic. Liczyłam minuty, które powolnie się zmieniały. Natłoku myśli nie dało się zatrzymać. Spędziłam niecałą godzinę, nudząc się i myśląc... nad wszystkim. Dlaczego nie mogę być normalną nastolatką?
-Przepraszam, mogę wejść?- zza drzwi ujrzałam Stefana.
-Pewnie, przecież to twój dom.
-Chciałem z tobą porozmawi-- słuchaj bardzo cię przepraszam. Przez klątwę nie mogę się powstrzymać od krwi. To jest silniejsze ode mnie.
-Nie wiem co mam w sumie ci powiedzieć. "Nie ma sprawy"?
-Naprawdę cię przepraszam. Ja żywię się tylko krwią zwierząt lub z torebek. Proszę, zrozum. Nigdy nie chciałem zrobić ci krzywdy.
-Nie mogę usnąć. Za dużo informacji. Położysz się koło mnie i opowiesz mi o wampirach- zmieniłam temat.
-Pewnie- chłopak delikatnie się uśmiechnął.
W jego ramionach poczułam się bezpiecznie, choć wcale tak nie powinno być. On jest... niebezpieczny.
-W moim śnie wasz ojciec pokazał mi różne informacje o wampirach, ale nie wiem czy są prawdziwe.
Stefan uniósł pytająco swoją brew, a ja kontynuowałam.
-Jak to możliwe, że możecie przebywać na słońcu?
-Mamy specjalne pierścienie. Rzucona na nie zaklęcie. tak byśmy mogli być na słońcu.
-Można was zabić?
-Wszystkim co drewniane, jeśli zostanie wetknięte prosto w serce. Po innych rzeczach szybko się regenerujemy, ale musimy wyciągać ciało obce z naszego ciała.
-Wszystko co drewniane?-otworzyłam delikatnie usta, a czoło zmarszczyłam.
-Coś się stało?
-W moim domu znalazłam pełno drewnianej broni. Oczywiście była ukryta, ale co to znaczy?
-Łowcy...-mina Stefana zrobiła się poważna.
-Polują na was?
-Mamy pakt. Nie mogą nas tknąć, dopóki nie wypełnimy klątwy. Widocznie już się dowiedzieli. Musisz uważać. Na pewno cię śledzili i to niejednokrotnie. Wiedzą, że to ty jesteś tą przeznaczoną. Spokojnie, ty nie musisz się o to martwić. My wszystko załatwimy.
-Możemy wrócić do tamtego tematu? Nie chce teraz o tym myśleć.
-Jasne- Stefan uśmiechnął się do mnie, choć w jego oczach widziałam rezygnacje, a na twarzy przygnębienie.
Nastolatek pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się.
-Czy ten twój specjalny sok to krew?
-Tak
-Jesz jakieś jedzenie?
-Yhy, ale nie smakują zbyt dobrze.
-Możesz hipnotyzować inne wampiry?
-Kiedy klątwa się spełni, to tak.
-Po co w ogóle dążycie do jej spełnienia?
-Ze mną i z Damonem bywa różnie. Przez około 100 lat byliśmy skłóceni... o pewną dziewczynę. Gdy zniknęła w końcu z naszego życia obiecaliśmy sobie, że już więcej tak nie będzie. Klątwa pogłębi naszą więź. Tak długo się w to angażowaliśmy. Tak długo czekaliśmy na ciebie. Staniemy się władcami. Wspólnie będziemy rządzić.
-Rozumiem... Chcesz pogadać o tej dziewczynie?
-Dla mnie to już przeszłość. Katherina była wampirem. Mówiła, że mnie kochała. To samo mówiła Damonowi. To ona nas przemieniła. Przez nią zabiłem swojego własnego ojca- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Przykro mi- odpowiedziałam ze smutkiem.
Musiała to być straszna suka. Swoją drogą ja nie jestem lepsza. Postępuje tak samo jak ona. Czuję się, jakbym była z nimi obydwu naraz. Ranie i jednego, i drugiego. W końcu będę musiała wybrać.
-To było dawno.... Myślę, że na dzisiaj już wystarczy. Odpocznij, później pogadamy.
-Dobrze, ale mógłbyś posiedzieć jeszcze przy mnie aż usnę. Jak wiesz ostatnio źle mi to idzie.


***
Oto i jestem! Powróciłam z martwych hahaha :D W końcu mam długo wyczekiwaną ładowarkę. Będę starała się dawać na bieżąco rozdziały. Ten był trochę taki... wyjaśniający.
Muszę wam powiedzieć, że zbliżamy się do końca... niestety. Ale szybko mnie się jeszcze nie pozbędziecie. Mam nadzieję, że wyjdzie jeszcze około 10 rozdziałów.
Czy taka długość rozdziału wam odpowiada, czy mają być krótsze lub dłuższe?

A tu zwiastun bloga:



3 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Obserwatorzy