niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 23


*Dwa dni później*

Kolejne dni mijały spokojnie... jeśli chodzi o łowców. Lucy i Selena były pogrążone w kartkówkach i sprawdzianach. Czeka ich jeszcze parę trudnych dni, ale dzięki chłopakom nieźle sobie radzą. Lucy oswoiła się z myślą, że żyje wśród wampirów. Księga Przeznaczenia odkryła kolejne tajemnice. Przybliżona data klątwy miała się odbyć przy pierwszej pełni księżyca.
-Cześć Lucy!- powiedziała Selena.
-Dlaczego masz taką dziwną minę?- spytałam podejrzliwie na przywitanie.
-Nic, nic, tylko chciałam się cię zapytać czy nie wybierzesz się z nami na wyścigi?
-Co? Ja? Słuchaj, po pierwsze to niebezpieczne, po drugie nie wiadomo co może się stać, a po trzecie--
-Czyli się zgadzasz?
-No jasne- szeroko się uśmiechnęłam.
-Co można tam robić?
-No wiesz...Trevor będzie zajęty wyścigami, więc my możemy się upić albo cokolwiek innego.
-A co na to twoi rodzice?
-Hmmm... powiedzmy, że o tym nie wiedzą.
-Niczego się nie domyślają?
-Nie, no co ty. Myślą, że śpię albo się uczę. Poza tym jestem szczęśliwa. Mam rodziców, Trevora, ciebie. Wszystko idzie po mojej myśli. Nawet Karen jest dla mnie miła, Lepiej! Ona jest dla wszystkich miła.
Cóż Karen ostatnio naprawdę dziwnie się zachowuje, ale może stwierdziła, że bycie suką nie uczyni z niej kogoś lubianego. A co do Seleny... sądzę, że się zmieniła. To znaczy od zawsze taka była. Zwariowana i nierozsądna, ale przy Trevorze zmieniła się jeszcze bardziej. Często ucieka z domu, opuściła się w nauce, upija się, imprezuje, jeździ na wyścigi oraz coraz mniej czasu się spotykamy. To jej życie, ale ona jest dla mnie jak siostra, gdy przyjdzie czas to jej to powiem, a na razie dam jej jeszcze tydzień lub dwa wolności, w końcu jest zakochana. Schodząc na ten temat... jestem z Damonem, jednak Stefan... sama nie wiem. Dlaczego to musi być takie trudne? W dodatku Księga Przeznaczenia znowu wyjawiła tajemnicę. Pełni księżyca już za parę dni, a żeby ją ukończyć muszę pocałować swoją prawdziwą miłość. To ukazało się tylko mi, w końcu jestem przeznaczona. W księdze jest napisane, że ona zna moje pragnienia, uczucia... w sumie to powinno być dziwne, ale odkąd wiem o wampirach, wilkołakach i innych istotach to nic dla mnie nie jest dziwnie. No więc wracając do tematu to Księga wie o moich uczuciach i jako, że ja jestem przeznaczona to wyznaczyła mnie, żebym przypieczętowała klątwę pocałunkiem prawdziwej miłości. Niestety z tym jest problem. Kogo ja kocham? Czuję coś do jednego i do drugiego.
-Słuchasz mnie?
-Ymmm...co? Tak, tak.
-Co cie gryzie?- spytała dziewczyna.
-Stefan, Damon... To co zawsze- szturchnęłam ramionami i wzięłam głęboki oddech.
-Nadal kochasz ich obu?
Skinęłam głową.
-Ale i tak jesteś z Damonem?
-Yhy.
-No, no Lucy Hale. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem miałaś takie wzięcie. Dwóch na raz, którzy o ciebie walczą.
Zaczęłyśmy się śmiać. To jest to co lubię u Seleny, poczucie humoru.

*Selena*

Parę minut później rozeszłyśmy się na lekcje. Na szczęście na tej siedziałam z Trevorem. Cała klasa czekała na nauczycielkę po klasą, która o dziwo była zamknięta.
-Może zerwiemy się z tej lub wszystkich lekcji?- chłopak szepnął mi na ucho.
-A co będziemy robić?- uśmiechnęłam się.
-A co byś chciała?
-Możemy posiedzieć i pogadać.... albo
-...albo- pocałował mnie w usta.
-W takim razie chodźmy.
Jest już parę minut po dzwonku, więc korytarze z sekundy na sekundę opustoszały.
-Gdzie idziemy?-spytałam.
-Dyrektora nie ma, bo gdzieś pojechał, a sekretarka o tej godzinie ma lunch.
-Co? Skąd ty to wszystko--
-Idziesz czy będziesz gadać?
-A jeśli nas przyłapią?
-Żartujesz? Nikogo nie ma, a po drugie boisz się?
-Dla ciebie zaryzykuje- uśmiechnęłam się, choć naprawdę się bałam. Nigdy nie byłam w gabinecie dyrektora na dywaniku, tylko po odebranie pochwały lub narody.
Weszliśmy do środka. Wszystko było na swoim miejscu, tak jak to zapamiętałam. Pokój obłożony drewnem. Skórzany fotel, biurko z ciemnego drewna. Na nim sterta papierów oraz złota plakietka z nazwiskiem dyrektora "S.Burton". Drewniane szafki i szafy, a w nich puchary, nagrody szkolne.
-Zaczynamy?- powiedziałam nieśmiało.

*Karen*

W szkole wszyscy na mnie się dziwnie patrzą. Niektórzy się nawet śmieją. Chodzą za mną dwie brzydule, które mówią, że są moimi przyjaciółkami. Nauczyciele mnie chwalą, chłopaki się do mnie nie odzywają. Inaczej się ubieram. Nie używam kosmetyków. Co się ze mną dzieje do cholery? Wiem kogo to sprawka. TREVOR I CHLOE za to zapłacą. Słono zapłacą. Pożałują, że ze mną zadarli.

*Lucy*

Zapukałam do drzwi Salvatorów. Nikt nie odpowiadał przez dłuższą chwilę. Już miałam iść, gdy drzwi otworzył mi Stefan.
-Cześć Stef!
-Cześć Lucy! Stef?
-Tak- uśmiechnęłam się- Nie podoba ci się?
-Ok... wejdź.
-Damona nie ma, poszedł na łowy.
-Kurcze... miał iść ze mną do kina.
-Wróci pewnie dopiero wieczorem, więc jeśli chcesz to mogę pójść z tobą, oczywiście jeśli ci to pasuje.
-No jasne- uśmiechnęłam się, choć w głowie gotowałam się.
"Co ja robię?", powtarzam sobie, choć to nic nie pomaga. Idę na randkę z Salvatorem, tylko nie z tym co powinnam. Plusem jest to, że może się zdecyduje kogo pocałować podczas klątwy.

***

-O matko! Jak ja nie lubię, kiedy jest tak dużo osób na jednej sali- wzdychnęłam.
-Poczekaj tutaj. Mam dla ciebie niespodziankę.
Ciekawe co on wymyślił....
-Chodź- chłopak wyciągnął rękę.
Nie protestując wyciągnęłam dłoń do niego, a on gwałtownie ją złapał i pociągnął mnie za sobą. Trzymam go za rękę. Wiem, że to niewiele, ale dla mnie w tym momencie jest wszystkim. Przypominam sobie nasze pierwsze spotkanie i te jego piękne oczy i uśmiech, gdy po raz pierwszy zetknęliśmy się dłońmi. Teraz już go znam. Wiem kim jest, trzymam go za dłoń nie przez moment, ale o wiele dłużej i wiem jedno... kocham go.
-Proszę, cała sala dla nas. Poprosiłem o to dyrektora.
-Poprosiłeś... hmmm?
-A czy to nie to samo co synonim słowa "zahipnotyzowałem"?
Lekko się zaśmiałam. W połowie filmu poczułam jego wzrok na sobie. Obserwował mnie albo moją tętnicę, w każdym razie patrzył się na mnie.
-Możesz się powstrzymać od picia ludzkiej krwi?
-Przepraszam cię Lucy. Ta klątwa to moje marzenie, ale przygotowania do niej to koszmar. Piję tylko krew z torebek i zwierząt. Z ledwością powstrzymuje się od picia krwi ludzkiej. Czasami Damon mnie namawia... W każdym razie przepraszam.
-Damon cię namawia?
-Słuchaj, nie chcę żebyście się pokłócili...
-Mów---
-On pije ludzką krew- powiedział przełykając głośno ślinę.
-CO?
-Nie mów mu proszę, że dowiedziałaś się ode mnie, choć pewnie i tak się domyśli... To przez tą klątwę. Potem już tak nie będzie.
-Myślę, że muszę z nim porozmawiać!
-Możemy już oglądać film i skończyć ten temat?
-Pewnie, tylko proszę cię, nie gap się na moją tętnicę- przymrużyłam oczy, gdy to powiedziałam, ale czułam, że głupio to zabrzmi.
-Postaram się, przepraszam.
Kontynuowaliśmy oglądanie filmu. Położyłam swoją głowę bardzo delikatnie na jego ramię. W głębi duszy się uśmiechałam. Myślałam także o Damonie. Stefan może się powstrzymać, a on nie?! Całując się z nim może mi powie, że przed chwilą zabił jakąś nastolatkę.

*Emanuela Park*

-Dzień dobry. Z tej strony wychowawczyni Seleny. Czy zastałam państwa Gomez?
-Dzień dobry. Przy telefonie. Czy coś się stało?
-Proszę przyjechać jutro do szkoły, to porozmawiamy. 
-Dobrze, będę, ale czy to coś poważnego?
-Jutro się pani wszystkiego dowie.
-Dobrze. W takim razie dowidzenia.   
-Dowidzenia. 

*Lucy*

-Dzięki, że poszedłeś ze mną do kina- powiedziałam, gdy już mieliśmy się rozstać przed domem Salvatorów.
-Nie ma za co- chłopak uśmiechnął się- wiesz, mój brat jest raczej w tym oschły i pewnie ci tego nie mówi, ale... ja cie bardzo lubię.
-Jak przyjaciel?- zapytałam, nie rozumiejąc do czego zmierza.
Chłopak niespodziewanie złapał mnie za rękę i szybkim ruchem wpił się w moje usta. W jednej chwili ogarnęło mnie wewnętrzne ciepło. Jeden pocałunek, w którym nie odrywaliśmy swoich warg od siebie. 
-Może trochę więcej- powiedział zadowolony i uśmiechnął się szarmancko. 
-LUCY, STEFAN, CO WY?!- krzyknął Damon. 



***
Witam z nowym rozdziałem! Wiem, że dawno go już nie było, ale mam ku temu powody. 
1. Brak weny, choć ostatnio miałam jej trochę, jednak nigdy...
2...nie mam czasu
3. Zbliża się koniec roku szkolnego, a więc czas na poprawianie ocen... ehhh jak ja kocham życie gimnazjalisty
4. Gdy się zabieram za pisanie rozdziału, akurat w tym momencie musi ktoś mnie zawołać albo muszę coś innego zrobić, albo ktoś przyjdzie, albo coś mi po prostu wypadnie. 
~~~~~
1. Jak sądzicie, co chciała wychowawczyni Seleny od jej mamy?
2. Co powie Damon na pocałunek swojego brata z jego dziewczyną?
3. Jak myślicie jaką zemstę szykuje Karen? (PS Powiem tak...ta dziewczyna umie się mścić.)
~~~~
Rozdział ten pisało mi się naprawdę długooooo... jednak rozdział ten miał się pojawić kilka godzin temu, jednak usunął mi się calutki rozdział.... CAŁY! Na szczęście miałam kopię zapasową na laptopie i połowę rozdziału w telefonie. Ale mało tego! Gdy go już wkleiłam na blogspota to cała czcionka mi się popsuła i dumałam długo jak ją naprawić... Ale naprawiłam i wszystko udało się, abym opublikowała wam ten rozdział :)


2 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

niedziela, 3 maja 2015

Nowa zakładka!


W "Menu" pojawiła się nowa zakładka "Zapytaj bohatera!". W niej możecie pytać bohaterów o wszystko! Zdarzyć się mogą spojlery... Odpowiadać będę jako dany bohater. 

ZAPRASZAM  Zapytaj bohatera!

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 22

*Stefan*

Poczekałem, aż Lucy uśnie. Wymknąłem się po cichu, aby nie budzić dziewczyny. Miałem przecież próbę kapeli. Ostatnio nie poświęcam im zbytnio dużo czasu. Mógłbym zahipnotyzować odpowiednich ludzi, abyśmy zostali sławnymi muzykami, ale ja taki nie jestem. To pasuje raczej do Damona. Nie chcę rozgłosu. Zagroziłoby to bardzo mi. Jakby to brzmiało "Sławny muzyk, który od paruset lat się nie starzeje". Poza tym ludzie zaczęliby coś podejrzewać. Wiem, że chłopaki z zespołu pragną sławy. Mógłbym to uczynić, jednak dla mnie to byłoby wielkie zagrożenie.
-Gdzie idziesz?- spytał Damon.
-Na próbę.
-Pilnuj Lucy. Łowcy mogli ją śledzić.
-A co, ser Lancelot nie może z nią zostać?- powiedział wścibsko.
-Tak się składa, że nie. Pilnuj Lucy. Tylko o to cie proszę.
Damon często działa mi na nerwy. Często też się kłócimy, ale w końcu to mój brat. Niedługo będziemy razem rządzić, dlatego nie możemy się próbować ponownie zabić. Myślę, że Lucy może być częstym powodem naszych kłótni i bójek... Tak samo jak było z Katheriną.

*Lucy*

Obudziłam się kilka godzin później. Co dziwne, jestem wypoczęta. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak spokojnie. Żadnego koszmaru. W końcu mogłam się wyspać. Postanowiłam, że poszukam chłopaków. Już się ich nie boje albo przynajmniej nie pałam do nich nienawiścią. Wyszłam po cichutku z pokoju. Niestety schodząc na dół drewnianymi schodami, te zaczęły skrzypiec.
-Wstałaś już mała?
-Tak...
-Głodna? Zamówiłem pizze.
-Bardzo... gdzie Stefan?
-Wyszedł na próbę The Vamp. Wróci pewnie za kilka godzin.
-Okay
-Stefan pewnie opowiedział ci wszystko... o nas.
-Tylko o wampirach i klątwie.
-W takim razie ja poczekam na pizze, a ty opowiadaj o wilkołakach.
-Co tu dużo mówić... odżywiamy się jak normalni ludzie, jednak, aby przygotować się do przemiany  w wampira muszę pić krew. Przemieniamy się podczas każdej pełni, jednak ja umiem nad tym panować, jako że jestem alfą. Mogę zmienić się w każdej chwili.
-W każdej chwili?- na twarzy miałam już wyraz twarzy, który mówi "przemień się".
-No dobra
Damon wstał z krzesła. Zatrzymał się na środku kuchni, tam gdzie było więcej miejsca. Nagle twarz chłopaka zaczęła się zmieniać. Pojawiły się na nich nienaturalne zmarszczki. Jego całe ciało było owłosione, a raczej pokryte sierścią! Teraz widzę już tylko.... wilka. Oraz te wielkie zęby! Jego oczy są błyszczące i piwne. Chłopak wyciągnął do mnie swoją łapę. Ciekawa i trochę przerażona wyciągnęłam swoją. Niepewnie zaczęłam głaskać wilkołaka.
Po paru minutach Damon powrócił do postaci człowieka. Zajadaliśmy w tej chwili pyszną pizze, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Nagle usłyszałam rozbijające się okno. Później czułam tylko okropny ból.
-Na ziemię!- krzyknął Damon.

***
Pół godziny później strzały, kule ustały. Oboje zrozumieliśmy, że ten kto to zrobił już opuścił posesje Salvatorów. 
-Co tu się do cholery stało!?
-Stefan, jak dobrze, że jesteś- powiedziałam z nadzieją w głosie. 
-Szkoda, że trochę nie w porę- dodał chłodno Damon, z wyrzutami.
-Nic wam nie jest?
-Mnie nic, ale z Lucy gorzej. Ma strzałę w brzuchu i kule w ręce. Dobrze wiesz, że bez ciebie nic nie mogę zrobić. 
-Dobra, siadajcie.
Spojrzałam głęboko w oczy Stefana. Widziałam w nich wielką troskę oraz... wyrzuty sumienia.
-Dobra Lucy, tylko spokojnie. Jesteś jeszcze na werbenie, więc nie mogę cie zahipnotyzować, abyś myślała, że to nie boli. Wręcz przeciwnie, zaboli i to bardzo. Muszę wyjąć ci tą strzałę, inaczej wykrwawisz się na śmierć. 
-Zaczynaj- powiedziałam już ze łzami w oczach. 
To były najgorsze minuty mojego życia. Czułam ból, nawet w małym palcu. Ściskałam z całej mojej siły dłoń Damona, jednak i to nie pomagało. Nareszcie. Strzała wyjęta. 
-Drewno- powiedział Stefan. 
-Łowcy-odpowiedział Damon. Obaj chłopacy spojrzeli na siebie spostrzegawczo. 
-Damon zabierz to ode mnie!- zażądał. 
-Jasne, ale to nie ja przynajmniej chce zabić teraz Lucy.
-Przestańcie!- przerwałam- musicie się kłócić, nawet teraz?!
-Przepraszam kochanie. 
Zrobiłam się czerwona. Spojrzałam tylko na Stefana, który miał raczej kwaśną minę, 
-Okay, teraz kula. 
To ciało obce akurat nie bolało tak jak tamto. Niestety od czasu do czasu syczałam z bólu.
-Pij- chłopak ugryzł swój nadgarstek. Z niego popłynęła krew.
Miałam zdezorientowany wyraz twarzy. Jednak nastolatek nadal trzymał rękę w tym samym miejscu. Delikatnie wzięłam rękę Stefana. Przyciągnęłam ją do siebie. Poczułam się od razu lepiej po jednej kropli. Nim minęła minuta rany się zagoiły.
-Lepiej- zapytał Stefan wyczekująco.
-Yhy- uśmiechnęłam się delikatnie.

*Trevor*


-Cześć!- powiedziałem. 
-Hej!
-Chciałbym ci kogoś przedstawić... oto Chloe, moja siostra.
-O hej! Jestem Selena, dziewczyna Trevora- dziewczyna wyraźnie się uśmiechnęła.
-Cześć!
-Więc to ty jesteś tą dziewczyną o tysiącu kolorach włosów- Selena zaśmiała się- aha, i jeśli chodzi o twoje ubrania to jutro ci je podrzucę.
-Moje ubrania?- Chloe zrobiła duże oczy- Dlaczego ---
-Wystarczy. Lepiej idź przywitać się z innymi, w końcu tak długo cię nie było- powiedziałem przez zaciśnięte ręce. 
-Jakiś ty miły braciszku. Pa Selena. Miło było cię poznać.

*Selena*

-No i co sądzisz o Chloe?
-Wydaje się być fajna.
-Idziemy na lekcje?- zapytał.
-Jasne.
Po drodze zatrzymała nas Karen.
-Czego chcesz zołzo?- zapytałam zła.
-Od ciebie... nie chce niczego, ale chciałabym porozmawiać z Trevorem.
-Przykro mi, ale on jest zajęty-powiedziałam z dumą.
-Usuń się teraz mi z drogi złotko albo stracisz zęby.
-Wiesz co, idź na lekcje, a ja cię dogonię.
-Jasne Trevor...
Ja jej coś w końcu zrobię! I jeszcze Trevor cały czas musi nas rozdzielać. Dlaczego ona musi być taka zołzowata? Proszę, niech się przeniesie do innej szkoły. Do klasy weszłam zła, a zarazem smutna. Ciekawe czego Karen chce od Trevora...
-Dzień dobry wszystkim!- powiedział nauczyciel.
-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy znudzeni.
-O, wiedzę, że macie dobre humory, w takim razie wyciągamy karteczki.
Super, jeszcze to. Gdybym tylko mogła hipnotyzować takiego Hoechlina*, żeby nie robił kartkówek co lekcje.

*Trevor*


-Masz jakąś sprawę do mnie, bo wiesz śpieszy mi się- powiedziałem poirytowany.
-Może moglibyśmy się kiedyś umówić..., np. jutro.
-Oszalałaś!? Słuchaj, ja mam dziewczynę, a ty niepokolei w głowie. Twoja popularność nie wystarczy, żeby mieć wszystko.
-Fajnie, w takim razie kino?
-Lecz się dziewczyno. Nie mam czasu, żeby z tobą gadać.
Rozejrzałem się dookoła. Akurat szła Chloe. Jakie to szczęście, że ją mam.
-Chloe, możesz tu podejść- krzyknąłem.
-Pewnie, co jest?
-Poznałaś już Karen?
-No pewnie. Miła osoba- powiedziała z sarkazmem.
-W takim razie może zmienisz jej nastawienie do świata.
-Pewnie, w sumie czemu nie.
Oboje uśmiechnęliśmy się cwaniacko, a Karen miała zdezorientowaną minę.
-Ale tylko na dwa dni. Nie można się bawić magią- zagroziła palcem Chloe.
-No dobra- odpowiedziałem zrezygnowanie.
-Czy ktoś może mi powiedzieć o co tu chodzi?
-Zaczynaj siostro.
Chloe natychmiast przystąpiła do działania. Na szczęście o tej godzinie na korytarzach jest pusto. Wszyscy siedzą w klasach, a my tu sobie czarujemy. Powiedziała parę słów w języku starożytnych czarownic i gotowe!
-Jak się czujesz Karen?- zapytałem.
-Bardzo dobrze, dziękuję-odpowiedziała.
-Nie spóźniłaś się przypadkiem na lekcje?
-Och, tak. Zagadaliśmy się. Bardzo cię przepraszam. Pewnie dostaniesz uwagę od nauczyciela. Naprawdę bardzo cię przepraszam. Wezmę wszystko na siebie. Jeszcze raz cię przepraszam, a teraz muszę już zmykam.
-Pa
-Jacy ludzie są głupi- powiedziała Chloe.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Widziałeś dzisiaj Stefana?
-Po co ci o--- chwila, chwila. On jest już przeszłością. Obiecałaś, że się od niego odczepisz. Pomożesz mu przy klątwie i stąd znikniesz.
-Spokojnie braciszku. Nie łamię obietnic. Poza tym to moje przeznaczenie, a jego nie da się oszukać. Poza tym możemy pożartować sobie z ludzi jeszcze przez te parę dni. No weź... przecież to fajne.
-Zgoda


***
Tak oto i jest 22 rozdział. Pisało mi się go koszmarnie i strasznie długo. Brak weny. Końcówka jedynie co mi wyszła. Ogólnie mam już wątki na przyszłe rozdziały. 
Coraz częściej myślę o nowym blogu. Mam już fabułę, bohaterów, nazwę bloga, zaczynam myśleć nad prologiem. Spokojnie, dotrwam do końca. Obiecuję, że końcówka naprawdę was zaskoczy.
Co myślicie o Chloe?
Jak myślicie, czy Trevor wie o nadnaturalnych?
Co ma z tym wszystkim wspólnego Stefan?

Teraz sprawa dotycząca komentarzy:
Ja rozumiem, że nikomu się nie chce ich pisać, ale mi naprawdę na nich zależy. Dodają mi weny i chęci do dalszego pisania. Dziękuję tym osobom, które komentują. Jest ich może 5 albo i mniej, choć czytelników jest więcej niż 100. Chyba jest coś nie tak. Nie chcę, byście źle mnie zrozumieli. Nie każę wam pisać komentarzy, jednak mówię, że bardzo mi na nich zależy. Kiedy widzę pod długim rozdziałem 2,3 komentarze to tracę wiarę w pisanie. Naprawdę to lubię, jednak widzieć swoje starania, a dostawać za nie parę komentarzy.... Ehhh Rozdział piszę czasami przez parę dni (z przerwami) lub 4 godziny non stop. Nie traktuję pisania jako obowiązek, jednak czuję się odpowiedzialna za was. Nie chcę, żeby rozdziały wychodziły byle jakie. Poświęcam się temu, więc oczekuję, że ktoś to zauważy.

Jeśli chodzi o nowy rozdział, to naprawdę nie wiem kiedy on się pojawi. W sumie to zależy od komentarzy. Kiedy je czytam, to mam chęć do pisania. Jednak takie jak "świetny rozdział, czekam na next" lub coś podobnego.... dobra nieważne.... rozdział pojawi się niebawem :)

A tu macie zwiastun do bloga, która wykonała Nath < 3 ze Zwiastunowej Wyspy. Możecie go znaleźć w zakładce  >>Zwiastun<< . Jest tam także mój zwiastun. Zapraszam :D



Obserwatorzy