sobota, 2 maja 2015

Rozdział 22

*Stefan*

Poczekałem, aż Lucy uśnie. Wymknąłem się po cichu, aby nie budzić dziewczyny. Miałem przecież próbę kapeli. Ostatnio nie poświęcam im zbytnio dużo czasu. Mógłbym zahipnotyzować odpowiednich ludzi, abyśmy zostali sławnymi muzykami, ale ja taki nie jestem. To pasuje raczej do Damona. Nie chcę rozgłosu. Zagroziłoby to bardzo mi. Jakby to brzmiało "Sławny muzyk, który od paruset lat się nie starzeje". Poza tym ludzie zaczęliby coś podejrzewać. Wiem, że chłopaki z zespołu pragną sławy. Mógłbym to uczynić, jednak dla mnie to byłoby wielkie zagrożenie.
-Gdzie idziesz?- spytał Damon.
-Na próbę.
-Pilnuj Lucy. Łowcy mogli ją śledzić.
-A co, ser Lancelot nie może z nią zostać?- powiedział wścibsko.
-Tak się składa, że nie. Pilnuj Lucy. Tylko o to cie proszę.
Damon często działa mi na nerwy. Często też się kłócimy, ale w końcu to mój brat. Niedługo będziemy razem rządzić, dlatego nie możemy się próbować ponownie zabić. Myślę, że Lucy może być częstym powodem naszych kłótni i bójek... Tak samo jak było z Katheriną.

*Lucy*

Obudziłam się kilka godzin później. Co dziwne, jestem wypoczęta. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak spokojnie. Żadnego koszmaru. W końcu mogłam się wyspać. Postanowiłam, że poszukam chłopaków. Już się ich nie boje albo przynajmniej nie pałam do nich nienawiścią. Wyszłam po cichutku z pokoju. Niestety schodząc na dół drewnianymi schodami, te zaczęły skrzypiec.
-Wstałaś już mała?
-Tak...
-Głodna? Zamówiłem pizze.
-Bardzo... gdzie Stefan?
-Wyszedł na próbę The Vamp. Wróci pewnie za kilka godzin.
-Okay
-Stefan pewnie opowiedział ci wszystko... o nas.
-Tylko o wampirach i klątwie.
-W takim razie ja poczekam na pizze, a ty opowiadaj o wilkołakach.
-Co tu dużo mówić... odżywiamy się jak normalni ludzie, jednak, aby przygotować się do przemiany  w wampira muszę pić krew. Przemieniamy się podczas każdej pełni, jednak ja umiem nad tym panować, jako że jestem alfą. Mogę zmienić się w każdej chwili.
-W każdej chwili?- na twarzy miałam już wyraz twarzy, który mówi "przemień się".
-No dobra
Damon wstał z krzesła. Zatrzymał się na środku kuchni, tam gdzie było więcej miejsca. Nagle twarz chłopaka zaczęła się zmieniać. Pojawiły się na nich nienaturalne zmarszczki. Jego całe ciało było owłosione, a raczej pokryte sierścią! Teraz widzę już tylko.... wilka. Oraz te wielkie zęby! Jego oczy są błyszczące i piwne. Chłopak wyciągnął do mnie swoją łapę. Ciekawa i trochę przerażona wyciągnęłam swoją. Niepewnie zaczęłam głaskać wilkołaka.
Po paru minutach Damon powrócił do postaci człowieka. Zajadaliśmy w tej chwili pyszną pizze, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Nagle usłyszałam rozbijające się okno. Później czułam tylko okropny ból.
-Na ziemię!- krzyknął Damon.

***
Pół godziny później strzały, kule ustały. Oboje zrozumieliśmy, że ten kto to zrobił już opuścił posesje Salvatorów. 
-Co tu się do cholery stało!?
-Stefan, jak dobrze, że jesteś- powiedziałam z nadzieją w głosie. 
-Szkoda, że trochę nie w porę- dodał chłodno Damon, z wyrzutami.
-Nic wam nie jest?
-Mnie nic, ale z Lucy gorzej. Ma strzałę w brzuchu i kule w ręce. Dobrze wiesz, że bez ciebie nic nie mogę zrobić. 
-Dobra, siadajcie.
Spojrzałam głęboko w oczy Stefana. Widziałam w nich wielką troskę oraz... wyrzuty sumienia.
-Dobra Lucy, tylko spokojnie. Jesteś jeszcze na werbenie, więc nie mogę cie zahipnotyzować, abyś myślała, że to nie boli. Wręcz przeciwnie, zaboli i to bardzo. Muszę wyjąć ci tą strzałę, inaczej wykrwawisz się na śmierć. 
-Zaczynaj- powiedziałam już ze łzami w oczach. 
To były najgorsze minuty mojego życia. Czułam ból, nawet w małym palcu. Ściskałam z całej mojej siły dłoń Damona, jednak i to nie pomagało. Nareszcie. Strzała wyjęta. 
-Drewno- powiedział Stefan. 
-Łowcy-odpowiedział Damon. Obaj chłopacy spojrzeli na siebie spostrzegawczo. 
-Damon zabierz to ode mnie!- zażądał. 
-Jasne, ale to nie ja przynajmniej chce zabić teraz Lucy.
-Przestańcie!- przerwałam- musicie się kłócić, nawet teraz?!
-Przepraszam kochanie. 
Zrobiłam się czerwona. Spojrzałam tylko na Stefana, który miał raczej kwaśną minę, 
-Okay, teraz kula. 
To ciało obce akurat nie bolało tak jak tamto. Niestety od czasu do czasu syczałam z bólu.
-Pij- chłopak ugryzł swój nadgarstek. Z niego popłynęła krew.
Miałam zdezorientowany wyraz twarzy. Jednak nastolatek nadal trzymał rękę w tym samym miejscu. Delikatnie wzięłam rękę Stefana. Przyciągnęłam ją do siebie. Poczułam się od razu lepiej po jednej kropli. Nim minęła minuta rany się zagoiły.
-Lepiej- zapytał Stefan wyczekująco.
-Yhy- uśmiechnęłam się delikatnie.

*Trevor*


-Cześć!- powiedziałem. 
-Hej!
-Chciałbym ci kogoś przedstawić... oto Chloe, moja siostra.
-O hej! Jestem Selena, dziewczyna Trevora- dziewczyna wyraźnie się uśmiechnęła.
-Cześć!
-Więc to ty jesteś tą dziewczyną o tysiącu kolorach włosów- Selena zaśmiała się- aha, i jeśli chodzi o twoje ubrania to jutro ci je podrzucę.
-Moje ubrania?- Chloe zrobiła duże oczy- Dlaczego ---
-Wystarczy. Lepiej idź przywitać się z innymi, w końcu tak długo cię nie było- powiedziałem przez zaciśnięte ręce. 
-Jakiś ty miły braciszku. Pa Selena. Miło było cię poznać.

*Selena*

-No i co sądzisz o Chloe?
-Wydaje się być fajna.
-Idziemy na lekcje?- zapytał.
-Jasne.
Po drodze zatrzymała nas Karen.
-Czego chcesz zołzo?- zapytałam zła.
-Od ciebie... nie chce niczego, ale chciałabym porozmawiać z Trevorem.
-Przykro mi, ale on jest zajęty-powiedziałam z dumą.
-Usuń się teraz mi z drogi złotko albo stracisz zęby.
-Wiesz co, idź na lekcje, a ja cię dogonię.
-Jasne Trevor...
Ja jej coś w końcu zrobię! I jeszcze Trevor cały czas musi nas rozdzielać. Dlaczego ona musi być taka zołzowata? Proszę, niech się przeniesie do innej szkoły. Do klasy weszłam zła, a zarazem smutna. Ciekawe czego Karen chce od Trevora...
-Dzień dobry wszystkim!- powiedział nauczyciel.
-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy znudzeni.
-O, wiedzę, że macie dobre humory, w takim razie wyciągamy karteczki.
Super, jeszcze to. Gdybym tylko mogła hipnotyzować takiego Hoechlina*, żeby nie robił kartkówek co lekcje.

*Trevor*


-Masz jakąś sprawę do mnie, bo wiesz śpieszy mi się- powiedziałem poirytowany.
-Może moglibyśmy się kiedyś umówić..., np. jutro.
-Oszalałaś!? Słuchaj, ja mam dziewczynę, a ty niepokolei w głowie. Twoja popularność nie wystarczy, żeby mieć wszystko.
-Fajnie, w takim razie kino?
-Lecz się dziewczyno. Nie mam czasu, żeby z tobą gadać.
Rozejrzałem się dookoła. Akurat szła Chloe. Jakie to szczęście, że ją mam.
-Chloe, możesz tu podejść- krzyknąłem.
-Pewnie, co jest?
-Poznałaś już Karen?
-No pewnie. Miła osoba- powiedziała z sarkazmem.
-W takim razie może zmienisz jej nastawienie do świata.
-Pewnie, w sumie czemu nie.
Oboje uśmiechnęliśmy się cwaniacko, a Karen miała zdezorientowaną minę.
-Ale tylko na dwa dni. Nie można się bawić magią- zagroziła palcem Chloe.
-No dobra- odpowiedziałem zrezygnowanie.
-Czy ktoś może mi powiedzieć o co tu chodzi?
-Zaczynaj siostro.
Chloe natychmiast przystąpiła do działania. Na szczęście o tej godzinie na korytarzach jest pusto. Wszyscy siedzą w klasach, a my tu sobie czarujemy. Powiedziała parę słów w języku starożytnych czarownic i gotowe!
-Jak się czujesz Karen?- zapytałem.
-Bardzo dobrze, dziękuję-odpowiedziała.
-Nie spóźniłaś się przypadkiem na lekcje?
-Och, tak. Zagadaliśmy się. Bardzo cię przepraszam. Pewnie dostaniesz uwagę od nauczyciela. Naprawdę bardzo cię przepraszam. Wezmę wszystko na siebie. Jeszcze raz cię przepraszam, a teraz muszę już zmykam.
-Pa
-Jacy ludzie są głupi- powiedziała Chloe.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Widziałeś dzisiaj Stefana?
-Po co ci o--- chwila, chwila. On jest już przeszłością. Obiecałaś, że się od niego odczepisz. Pomożesz mu przy klątwie i stąd znikniesz.
-Spokojnie braciszku. Nie łamię obietnic. Poza tym to moje przeznaczenie, a jego nie da się oszukać. Poza tym możemy pożartować sobie z ludzi jeszcze przez te parę dni. No weź... przecież to fajne.
-Zgoda


***
Tak oto i jest 22 rozdział. Pisało mi się go koszmarnie i strasznie długo. Brak weny. Końcówka jedynie co mi wyszła. Ogólnie mam już wątki na przyszłe rozdziały. 
Coraz częściej myślę o nowym blogu. Mam już fabułę, bohaterów, nazwę bloga, zaczynam myśleć nad prologiem. Spokojnie, dotrwam do końca. Obiecuję, że końcówka naprawdę was zaskoczy.
Co myślicie o Chloe?
Jak myślicie, czy Trevor wie o nadnaturalnych?
Co ma z tym wszystkim wspólnego Stefan?

Teraz sprawa dotycząca komentarzy:
Ja rozumiem, że nikomu się nie chce ich pisać, ale mi naprawdę na nich zależy. Dodają mi weny i chęci do dalszego pisania. Dziękuję tym osobom, które komentują. Jest ich może 5 albo i mniej, choć czytelników jest więcej niż 100. Chyba jest coś nie tak. Nie chcę, byście źle mnie zrozumieli. Nie każę wam pisać komentarzy, jednak mówię, że bardzo mi na nich zależy. Kiedy widzę pod długim rozdziałem 2,3 komentarze to tracę wiarę w pisanie. Naprawdę to lubię, jednak widzieć swoje starania, a dostawać za nie parę komentarzy.... Ehhh Rozdział piszę czasami przez parę dni (z przerwami) lub 4 godziny non stop. Nie traktuję pisania jako obowiązek, jednak czuję się odpowiedzialna za was. Nie chcę, żeby rozdziały wychodziły byle jakie. Poświęcam się temu, więc oczekuję, że ktoś to zauważy.

Jeśli chodzi o nowy rozdział, to naprawdę nie wiem kiedy on się pojawi. W sumie to zależy od komentarzy. Kiedy je czytam, to mam chęć do pisania. Jednak takie jak "świetny rozdział, czekam na next" lub coś podobnego.... dobra nieważne.... rozdział pojawi się niebawem :)

A tu macie zwiastun do bloga, która wykonała Nath < 3 ze Zwiastunowej Wyspy. Możecie go znaleźć w zakładce  >>Zwiastun<< . Jest tam także mój zwiastun. Zapraszam :D



2 komentarze:

  1. Hej :)
    Boski rozdział i zwiastun :*
    Jestem ciekawa co będzie dalej :D
    Przepraszam, ale nie mam sił się rozpisywać
    Ps. Zapraszam na mojego drugiego bloga :)
    http://psychopaticgirlslikeblood.blogspot.com
    Czekam na następny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! *-* Jestem ciekawa czego ta Chloe chce od Stefana.. :o
    Jakoś już jej nie lubię :D
    Miła Karen jest bardziej do zaakceptowania, haha :D
    Czekam na nexta :*
    Weny. <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy