wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 4

-Zamknij oczy i podaj mi rękę - powiedział Stefan - już jesteśmy.
Szliśmy przez chwilę w ciszy, aż w końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam przepiękny park. Pełno było tam kolorowych, pachnących kwiatów. Był tam też most, który oddzielał jedną stronę rzeki od drugiej. Dalej, ścieżka z białych kamyków prowadziła do labiryntu stworzonego z żywopłotu. Za nim znajdował się ogródek, a w środku niego stała duża fontanna.
-Jak tu pięknie- powiedziałam, nie ukrywając zadowolenia
-Przychodziłem tu kiedyś z tatą. Kładłem się wtedy z nim na miękkiej trawie, a on opowiadał mi różne historie. Mówił, że wszystko co stworzone ma dusze, a ona zawsze może cię wysłuchać.
-Jaki był?
-Mój tata? Niezwykle mądry człowiek. Umiał poradzić sobie w każdej trudnej sytuacji, a jeśli coś mu nie wychodziło to tego nie ukrywał. Zawsze troskliwy i opiekuńczy. Jednak miał jedną wadę-wyjaśnił.
-Jaką?
-Kiedyś ci powiem-odpowiedział.
-Chodź...przygotowałem coś :D
Na polanie zobaczyłam rozłożony koc w czerwono-białą kratę. Leżał na nim kosz piknikowy. Pomyślałam "jak romantycznie". Obok koszyka stała wiolonczela.
-Sam to wszystko przygotowałeś?- zapytałam
-Oczywiście- blondyn uśmiechną się- czy mogłabyś rozłożyć jedzenie, a ja zaraz przyjdę, ok?
-Czekam-nie wiedziałam dlaczego tak szybko znikł.
Nagle usłyszałam głos. Myślałam, że Stefan już wrócił, jednak nie okazało się to prawdą. Drugą myślą było to, że ktoś to jeszcze jest.
-Halo?- zapytałam lecz odpowiedziało mi tylko echo.
 Znowu usłyszałam głos, który mówił "chodź do labiryntu". Trochę się przestraszyłam, jednak postanowiłam tam pójść. Byłam po prostu ciekawa. Weszłam do labiryntu, a tam znowu usłyszałam głos "Nie bój się mnie. Nie jestem dla ciebie niebezpieczeństwem, jednak ludzie, z którymi przebywasz już tak." To nie miało sensu. Szłam za jakimś głosem, który dochodził z labiryntu, w którym byłam po raz pierwszy. Czułam, że się coraz bardziej zbliżam, ponieważ słyszałam coraz głośniej ten głos. W końcu zobaczyłam dziewczynkę, która płakała. Miała może 7-8 lat. Ubrana była w jedwabną, niebieską sukienkę i białe buty. Włosy miała spięte kokardą.
-To ty mnie wołałaś?- powiedziałam z troską
Dziewczynka usłyszawszy mój głos nagle przestała płakać.
-Uważaj z kim się zadajesz, bo znajomość ze Stefanem przynosi tylko śmierć i rozpacz- powiedziała groźno dziewczynka.
-Co to znaczy? -zapytałam zaniepokojona.
-Popytaj go o jego mroczny sekret.
W tej chwili jakby znikąd pojawiła się wielka księga, która była zamknięta na kluczyk.
-Otwórz- powiedziała w taki sposób, jakby wiedziała, że umiem to uczynić.
-Ja? Jak mam to zrobić?
-W gwiazdach zostało zapisane, że każda krew Hale'ów, z pokolenia na pokolenie przekazuje sobie klucz do Księgi Przeznaczenia.
-Księgi Przeznaczenia? Chwila... Kim ty jesteś? I o jakim kluczu mówisz?
-Dziś zostało mi tylko rozkazane, abyś dowiedziała się o swoim przeznaczeniu. To złoty kluczyk, a na nim wygrawerowane litery KP.
I w tym momencie przypomniałam sobie o kluczu, którego dostałam od dziadka w dniu jego śmierci. Pamiętam jego ostatnie słowa "Strzeż go przez całe swoje życie, a później przekaż go swojej wnuczce. Jeśli tak uczynisz kiedyś ten kluczyk uratuje ci życie." Myślałam, że w tamtej chwili, gdy dziadek wypowiadał te słowa to miał jakieś halucynacje, i że mówił od rzeczy. Jednak jeśli to prawda? Klucz trzymam zawsze przy sobie. Wisi na mojej szyi od paru lat.
-Czy chodzi ci o ten klucz?- zapytałam dziewczynki, pokazując złoty kluczyk z napisem KP.
-Otwórz księgę. Dziś nadszedł czas, byś dowiedziała się prawdy o swoim przeznaczeniu. Jednak ostrzegam, że jeśli dowiesz się, co zostało tam zapisane... to odmieni twoje życie na zawsze.
Włożyłam kluczyk w zamek. Następnie go przekręciłam, a wtedy dziewczynka znikła, zostawiając mi księgę na kolanach. Otworzyłam ją i zobaczyłam...


****
Jutro postaram się napisać post ale nie wiem czy zdążę. Uważam, że w tym rozdziale akcja się rozkręca.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

2 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ


Rozdział 3

*Kawiarnia*
-A co z tobą?-zapytałam
-Jak to?
-Opowiedz o sobie
-Jak wiesz w wakacje przeprowadziłem się do N.Y z Las Vegas.
-I tylko tyle?- Zdziwiłam się
-Wiesz, że jesteśmy w tej samej klasie? 
-Naprawdę? To fajnie- uśmiechnęłam się szeroko 
-Gram w zespole The Vamp na gitarze.
-Super :D Czyli nie tylko ja mam duszę artysty- oboje zaczęliśmy się śmiać. 
-Będziecie grać u nas? 
-Pewnie. Już w tą sobotę. Wpadniesz?
-Ok
-Wyśle ci adres SMS-em. No właśnie nie mam twojego numeru.
-Przecież-powiedziałam- daj mi swój telefon to wpisze ci numer. Chłopak kiwną głową i podał mi telefon i w tym momencie znowu dotknęliśmy swoich dłoni. Poczułam, że ma lodowate ręce.
-Nie jest ci zimno? Masz takie chłodne dłonie-martwiłam się
-Nie, mam tak zawsze- odpowiedział spokojnie 
Zapisałam mu swój numer, a podpisałam się "Lucy <3". Gdy to zauważył słodko się uśmiechną.
-Chodźmy już, bo się spóźnimy na angielski. 
-Dobrze, tylko zapłacę rachunek.
Chłopak podszedł do lady i wyciągną portfel. Przyglądałam mu się przez ten czas. Zauważyłam jego smukłą sylwetkę i dobrze zbudowane ciało. Jego dokładnie ułożone włosy lśniły, a usta mówiły "pocałuj mnie". Nim zauważyłam, chłopak podszedł do mnie.
-Idziemy? 
-Tak 
*Klasa*
-Witam was w nowym semestrze. Myślę, że jesteście naładowani energią, by poprawić oceny i wziąć się w końcu do roboty- powiedział nauczyciel
-Nieeee!-krzyknęła cała klasa
-Dzisiaj wyjątkowo nie będę was pytał z racji tego, iż mamy nowego ucznia- kontynuował nauczyciel- Stefan czy mógłbyś się przedstawić?
-Jestem Stefan, gram na gitarze...
-Dobrze, otwórzcie książki na stronie 117- przerwał pan White.
Gdy już skończyłam wszystkie lekcje, wyszłam z budynku szkoły. Z zamiarem pojechania do domu zauważyłam Stefana, siedzącego na swoim motorze. Wokół niego zebrało się grono dziewczyn, które prawiło mu komplementy.
-Lucy!-krzyknął.
-Tak?
-Wskakuj na motor, chce ci coś pokazać.
-Teraz?
-Tak, proszę zgódź się.
-No dobrze ale tylko na max. 3 godziny
-Dobra :D- powiedział szczęśliwy chłopak.
Usiadłam na motor.
-Złap mnie w pasie. Musisz się przecież czegoś trzymać.
Posłusznie posłuchałam. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich zazdrosnych dziewczyn. Jednak czułam, że w tej chwili Stefan jest mój i tylko mój. Wtuliłam się w chłopaka i odjechaliśmy .
-Dokąd jedziemy?
-Zobaczysz
Jechaliśmy ok. 30 minut. Podczas drogi zauważyłam jakąś tajemniczą postać. Mogłabym przysiąc, że jest cała we krwi i woła imię Stefana. Strasznie się przeraziłam.
-Stefan! - krzyknęłam
-Co się stało?- wyczuł moje zdenerwowanie
- Zatrzymaj się natychmiast!
Stefan gwałtownie się zatrzymał, a ja prawie nie wypadłam z pędzącego motoru. W ostatniej chwili złapał mnie za rękę. Gdy już całkiem się zatrzymał, szybko pobiegłam do miejsca, gdzie widziałam postać.
-Gdzie jesteś?! Czy nic ci nie jest? Odpowiedz- trochę się przestraszyłam, że zaraz zobaczę tą zakrwawioną postać, jednak wiedziałam, że to mój obowiązek, by pomóc tej osobie.
-O co ci chodzi?- zapytał poddenerwowany Stefan
-Widziałeś tego człow...TO COŚ?!
-Spokojnie, powiedz co widziałaś
Opowiedziałam mu, co wtedy zobaczyłam, po czym chłopak mnie przytulił.
-Może mi się przewidziało- zaczęło to do mnie docierać.
-Pewnie tak. Jedziemy?
-Tak
-Tam gdzie jedziemy na pewno ci się spodoba- powiedział spokojnym tonem.
-Chodź, tym razem będziesz prowadziła.
-JA? Przecież nie umiem- odpowiedziałam z niepokojem.
-Wszystko ci wyjaśnię. To łatwe- powiedział optymistycznie.
 Czuje, że chłopak chce, żebym zapomniała o tym co widziałam. Wsiedliśmy na motor i tym razem to on obją mnie. Czuje się przy nim tak bezpiecznie. Poza tym podoba mi się to w jakim sposób mnie obejmował.









Rozdział 2

*Szkoła, II semestr*
-Ale ten semestr szybko miną- powiedziałam
-Widzisz, miałam rację, że będzie fajnie- odpowiedziała optymistycznie Selena
- .... a ty nadal nie umówiłaś się z Damonem
-Daj spokój. Zobaczymy jak ty będziesz się zachowywała gdy się zakochasz.
- W tej szkole nie ma dla mnie chłopaka. Poza tym prawie nikt mnie nie zna - i nagle pojawił się ON. Wszedł, a wszyscy zaczęli się na niego patrzeć. W ręku trzymał czarną, skórzaną kurtkę. Szedł przed siebie i na nikogo nie patrzył, aż zatrzymał swój wzrok na mnie.
-Cześć!-przywitał się słodko 
-Cz...cz...eść Co ty tu robisz? - odpowiedziałam onieśmielona 
- Pamiętasz, w wakacje się przeprowadziłem, a w tamtym semestrze musiałem coś załatwić, więc dopiero teraz.... jestem- uśmiechnął się- pokażesz mi gdzie jest sekretariat?-zapytał
-Jasne, chodź
-To on - powiedziała cicho z podekscytowaniem Sel
-Idąc korytarzem wszyscy się na nas gapili. Przechodziliśmy obok Damona i jego paczki 
-Ćwok- powiedział groźnie Damon 
-Nie zwracaj na niego uwagi- złapałam go szybko za rękę, żeby nie wdali się zaraz w bójkę- Przepraszam
-Za co?-zapytał z uśmiechem
-Za rękę- nieśmiało odpowiedziałam- Po prostu Damon jest straszy i najpopularniejszy w szkole. On jest... wybuchowy. Mógłby wdać się z tobą w bójkę- gdy to mówiłam nie zauważyłam, że nadal trzymam go za rękę
-Uwierz, ja jestem od niego o wiele starszy- nie wiedziałam co miałam o tym myśleć
-To już tutaj- pokazałam mu drzwi do sekretariatu i już odchodziłam, gdy nagle złapał mnie za rękę
- Dzięki. Spotkamy się jeszcze w przerwie na lunch?- zapytał pokazując szereg pięknych zębów.
-Pewnie. Będę... znajdziesz mnie
-Dobrze
-Odchodząc wszyscy się na mnie gapili i mówili głośno "Kto to jest?", "Oni są parą?"- uśmiechnęłam się tylko i poszłam do sali muzycznej. Granie na wiolonczeli to moja pasja od dzieciństwa. Pewnego dnia, gdy miałam 6 lat, byłam w teatrze z rodzicami. Na koniec spektaklu podeszłam do stojaka z instrumentami, wskazałam palcem na wiolonczele i powiedziałam "Chce na tym grać". Grałam dniami i nocami. Nie mogłam przestać. Grając, wyobrażałam sobie, że to ja jestem w wiolonczeli, że to ja poruszam każdą strunę. Muzyka po prostu przeze mnie przepływa, gdy gram na tym instrumencie. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę nadal grałam i grałam. Nie zauważyłam, że Stefan obserwuje mnie już od dłuższego czasu. Poczułam, że ktoś mnie szturcha.
-Obudź się. Już dzwonek był. Stefan na ciebie czeka- spojrzałam na niego, po czym się zaczerwieniłam.
-Idziemy?- zapytał. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni "The Dragon".
-Więc, opowiadaj o sobie- powiedział Stefan
-Nie ma czego- uśmiechnęłam się
- Chcę cię poznać... więc opowiadaj-nalegał
-No dobrze. Urodziłam się w Memphis i tam mieszkałam do 10 roku życia. Później przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku. Lucy to moje drugie imię ale pierwszego nikomu nie zdradzę. Gram na wiolonczeli od dziecka. Kocham to po prostu. I to wszystko.
-Co z rodzicami?
-Mama jest  projektantką mody, a tata szanowanym biznesmenem. Rzadko kiedy ich widuję, ponieważ pracę stawiają na pierwszym miejscu. Mogę powiedzieć, że mieszkam sama w wielkiej willi.
-Rozumiem-odpowiedział- Masz rodzeństwo?
-Mam siostrę, jednak ona mieszka z mężem w Australii, rzadko bywają w kraju.
-Czyli masz wielki dom i mieszkasz w nim sama?-zaśmiał się- jakim cudem jesteś taka...
-Jaka?
-...dobra, miła?
- Staram się nie zwracać uwagi na to co gorsze.
- Jesteś też piękna, wiesz?
-Dziękuje - czułam, ze gdybym mogła to pocałowałabym Stefana. Moje myśli zagłuszyła kelnerka
-Co podać? - zapytała
- Ja poproszę lody waniliowe z czekoladową polewą- powiedziałam- A ty Stefan?
-Ja dziękuje
-Nic nie zamawiasz?-zapytałam
-Nie - zobaczyłam jak wyciąga butelkę, która była cała czerwona
-Co to?
-Sok- o nic więcej nie pytałam, ale to picie strasznie przypominało mi krew


***
Proszę o komentarze. To już 2 rozdział w tym dniu... może napisze jeszcze 3 a jak nie to zrobię to jutro :D
 

Holiday - Rozdział 1

*W domu Lucy*
-Cześć!-powiedziała wesoło Selena
-Hej!-dziewczyny przytuliły się 
-Co taka smutna jesteś?
-Sel już koniec wakacji
-W nowej szkole będzie fajnie, zobaczysz- Selena zawsze była optymistką, nigdy się przy niej nie nudziłam. Zawsze ona wpakowuje nas w kłopoty, np. ostatnio zmieniali u nas kafelki na dnie basenu, a Sel chciała się wykąpać. No i na co wpadła? 
     *Wspomnienie*
-Sel nie!-odpowiedziałam stanowczo 
-Dlaczego nie? Chodź, będzie fajnie- zrobiła oczy pieska, a ja nie mogłam się oprzeć jej słodziutkiej minie
-No dobra. Pamiętaj, że to ostatni raz kiedy włamujemy się do państwa Hastings. Tym razem tylko dlatego, że ktoś tutaj chce skoczyć na bombę do wody.
-Dziękuje kochana- przytuliła mnie i poszłyśmy
*Lucy*
-...Skończyło się tym, że pan Henry jak zwykle nam pogroził "Ostatni raz, ostatni!  Następnym razem zadzwonię do waszych rodziców" ... Sel była taka... nie umiem jej określić... z jednej strony była taka spokojna i opanowana, a z drugiej szalona i wyluzowana. Zawsze mogłam jej wszystko powiedzieć. Ona wprost uwielbiała zwierzęta, dlatego też w każde wakacje pracuje w schronisku. Mówi, że ta praca daje jej tyle energii.
-On jest taaaaaki słodki- powiedziała uroczo Sel
-Co? Kto?-zapytałam 
-Spójrz przez okno 
- No tak, Damon Tacker- zaczęłam  drwić z przyjaciółki 
-To nie śmieszne-oburzyła się
-Przestań, przecież wiesz, że on zmienia dziewczyny jak rękawiczki
-Wiem, wiem - mówisz mi to po raz setny-dziewczyna uśmiechnęła się
-Dlaczego z nim nie pogadasz? Kochasz się w nim już od roku - zaczęłam żałować swoich drwin 
-Koniec tematu-przerwała Selena- poza tym patrz on się na nas gapi
-Pomachaj mu-powiedziałam, po czym on zrobił to pierwszy. Odmachałyśmy mu.   Selena zaczerwieniła się ale wiedziałam, że nie chciała żebym tego widziała.
-Idziemy gdzieś?- szybko zmieniłam temat
-Jasne... tylko gdzie? 
-Może do kina?-zaproponowałam 
-Wiesz co dziś grają? 
-Zobaczymy po drodze. 
-OK :D- odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się promiennym uśmiechem . Gdy wychodziłyśmy zauważyłam, że zapomniałam torebki.
-Idź sama, a ja cię dogonię -powiedziałam
Szybko pobiegłam po torebkę, jednak w pośpiechu jej nie zapięłam. Biegłam najszybciej jak mogłam. Niestety, nie zauważyłam chłopaka, który szedł w moją stronę, więc na niego wpadłam i wysypałam zawartość torebki.
-Przepraszam, nie zauważyłam cię-powiedziałam nieśmiało
-Nie, to ja przepraszam. Mogłem się odsunąć- zaczęliśmy się śmiać. W tym momencie zobaczyłam jego piękne, zielone oczy. Mogłabym przysiąc, że coś w nich było. Przyjrzałam się im dokładniej i zobaczyłam czerwone przebłyski. Chłopak najwyraźniej to zauważył i się ode mnie odsuną.
-Pomogę ci- powiedział
-Zaczęliśmy zbierać rzeczy z chodnika do torebki i w tym samym momencie dotchnęliśmy swoich dłoni. To było... nie do opisania. Czułam jakby czas się zatrzymał.
-Przepraszam- odpowiedział zawstydzony
-Nic się nie stało- lekko się uśmiechnęłam
-Jestem Stefan, a ty?
- Lucy. Lucy Hale-odpowiedziałam grzecznie- A ty jak masz na nazwisko?
-Salvatore
- Zamyśliłam się- chyba jesteś nowy, bo nie słyszałam takiego nazwiska w tej okolicy, prawda?-zapytałam
- Przedtem mieszkałam w Las Vegas 1...lat- i w tym momencie chłopak umilkł
-Dzięki za pomoc i mam nadzieję, do zobaczenia-uśmiechnęłam się i odeszłam.
-Kto to był?-zapytała Selena z ciekawością, czekając na seans
-Kto?
-Ten chłopak, na którego wpadłaś i wysypałaś zawartość swojej torebki.
-To Stefan-szczerze się uśmiechnęłam
-Co oznacza ten uśmiech?-zapytała z dociekliwością
-Nic... chłopak był po prostu miły-odpowiedziałam
- .... miły i mega przystojny
- Tak, to też
-Proszę o pokazanie biletów -powiedziała zniecierpliwiona pani
-Tak, już , proszę - odpowiedziałam grzecznie, po czym podałam bilet. Film był nawet ciekawy ale nie zawracałam sobie nim głowy. Myślałam cały czas o Stefanie, o jego oczach i naszym wspólnym dotyku. "Ciekawe, czy kiedykolwiek go jeszcze spotkam"-myślałam

  



~~~
To już koniec 1 rozdziału. Proszę, żebyście napisali w komentarzu czy rozdziały mają być długie, czy krótkie. Myślałam, że będzie trudno pisać, jednak się myliłam. Proszę o komentarze i obserwowanie :*

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Prolog

PROLOG

Lucy - zwykła dziewczyna, która pięknie śpiewa i gra na wiolonczeli. Jej marzeniem jest studiowanie w Juilliard School, aż do pewnego momentu gdy poznaje tajemniczego chłopaka. Mówią, że jedna osoba może wywrócić świat do góry nogami. Tak było w przypadku Lucy. Stefan szybko zdobywał sławę w szkole, czemu przeciwny był Damon - 19-latek, któremu odebrał popularność. Lucy z dnia na dzień zakochiwała się w Stefanie - szybko i bez pamięci. Tylko, co będzie jeśli dziewczyna odkryje prawdę? A może wszystko będzie zależeć od jednego wydarzenia? Jakie to uczucie, gdy dowiadujesz się, że twoja ukochana osoba umiera?... jest tylko jeden sposób

~~~
Zapraszam do czytania :D

Obserwatorzy