*Lucy*
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Leżałam na wygodnym łóżku, przykryta kremowym i grubym kocem. Do mojej głowy mam przypięte jakieś różnokolorowe kabelki. Wiedziałam do czego służą. Monitorują zmiany w moim mózgu podczas moich snów. Postanowiłam poleżeć na tym łóżku jeszcze trochę. Musiałam przemyśleć wszystko dokładnie co się stało. Koszmary z dzieciństwa nie mogły powrócić. Mam nadzieję, że laki pomogą. Nie mogłabym tak żyć. Zaczęłam myśleć o Stefanie. On ma taki sam kolor źrenic, przeraźliwą twarz. On pił krew z tej dziewczyny. Doszłam do wniosku, że Stefan i ta istota z mojego koszmaru mają coś wspólnego, coś mrocznego.
-Dzień dobry Lucy- powiedziała pielęgniarka, która szybkim ruchem zapaliła światło.
-Dzie...dzień dobry?- zmarszczyłam brwi.
-Po podaniu odpowiednich leków zapadłaś w głęboki sen, dzięki czemu mogliśmy sprawdzić czy w twoim mózgu są jakieś zmiany. Spałaś prawie 2 dni- wyjaśniła.
Wytrzeszczyłam oczy. Teraz już byłam pewna gdzie się znajduje.
-Gdzie są rodzice?
-Zaraz ich zawołam- pielęgniarka lekko się uśmiechnęła.
-Cześć słońce!
-Co mi się stało?
-Nie będziemy jej okłamywać- powiedział tata lekko zagryzając zęby, tak żebym nie usłyszała.
-Tato, mamo...- powiedziałam z pytającym wzrokiem.
-Koszmary z dzieciństwa... one powróciły.
Przełknęłam ślinę, która obstawała mi w gardle od dłuższego czasu, zamknęłam oczy, po czym zakryłam je swoimi dłońmi. Po dłużej ciszy postanowiłam coś powiedzieć. Powiedzieć cokolwiek.
-Co mówią lekarze?- zapytałam.
-Musisz brać leki, przebywać tu parę razy w tygodniu, a jeśli ci się pogorszy, cóż obawiam się, że będziesz musiała tu zostać. Mówią też, że twój stan zdrowia mógł pogorszyć się pod wpływem czegoś lub kogoś. Chodzi im o to, że może coś widziałaś lub słyszałaś co było podobne do twoich koszmarów- powiedział tata.
W moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam wracać. Nie chce mieć tych koszmarów. Powtarzają się codziennie, od nowa to samo. Jednak wtedy w domu było całkiem inaczej. Czułam się jakbym śniła, ale jednocześnie jakbym była w jakimś transie. To coś powiedziało "mówiłem, że cię dopadnę". To nie brzmi zbyt dobrze. To znaczy, że koszmary będą się nasilać lub mój stan zdrowia się pogorszy? Oby nie.
-Czy ta maszyna zarejestrowała jakieś zmiany w moim mózgu?- zapytałam ocierając łzy swoją ręką.
-Nie... tak jakby w domu nic ci się nie stało. Zupełnie nic.
-Super- powiedziałam obojętnie.
-Pamiętasz o czym rozmawialiśmy zanim to się stało?- zapytała mama niepewnie.
-O pieniądzach?
-Możemy kontynuować tą rozmowę teraz, czy nie jesteś na siłach- mojej rodzicielce zaczął drżeć głos.
-Ashley może kiedy indziej- powiedział stanowczo tata.
-Nie Ted, jak nie dzisiaj to kiedy?!
Oby znowu nie zaczynali kłótni. I to w takim miejscu. Moje koszmary powróciły, a oni kłócą się o pieniądze.
-Dobrze, niech będzie- Ted niechętnie się zgodził, po czym usiadł na fotelu obok łóżka.
-Rozmawialiśmy o tym, że popadliśmy w długi. Konkurencja rośnie, więc potrzebne są nam pieniądze. Jak wiesz na naszym koncie nie ma już ani złotówki. W sumie nie wiem czy to konto nadal istnieje...
-Mamo do rzeczy!
-Potrzebujemy pieniędzy Lucy- dodał tata.
-Nasz środki na czarną godzinę się skończyły, więc wręcz musimy wziąć pieniądze z twojego drugiego konta.
-Przecież to są moje odłożone pieniądze na Juilliard. Przecież wiecie, że to moje marzenie. Chcecie je odebrać tylko dlatego, że praca jest dla was ważniejsza ode mnie?!- zaczęłam się złościć, choć wyglądałam na opanowaną.
-Doskonale wiemy, ale jest też masa innych szkół, które są tak samo dobre.
Mam mówiąc to sięgnęła po torebkę. Wyjęła z niej jakieś dokumenty.
-Spójrz, wystarczy podpisać- uśmiechnęła się do mnie, jakby chciała powiedzieć "masz to podpisać!"
-Podpiszę to, a potem zrujnuje swoje marzenia. Nie, dzięki. Idźcie sobie- i tak właśnie o to rodzice zepsuli mi humor na resztę dnia. Chyba nie może być on jeszcze gorszy.
-W razie papiery kładę ci na szafkę. Lekarze wypiszą cię jutro lub dzisiaj. Zadzwoń kiedy mamy cie odebrać.
Gdy rodzice poszli założyłam na siebie koc, po czym opatuliłam się nim. Jego ciepło poprawiało mi humor, przynajmniej nie trzęsłam się z zimna.
Za oknem robiło się już ciemno. Zsunęłam więc wielkie żaluzje na okna. Znowu opatuliłam się kocem, no bo przecież co innego można było tutaj robić. Co parę godzin przychodziła pielęgniarka z pytaniem czy wszystko u mnie w porządku lub podawała mi leki. Niestety nie jest w porządku. Koszmary powróciły, lekarze nie wiedzą jak temu zaradzić, rodzice chcą zrujnować moje marzenie. Jedyna pozytywna rzecz w moim umyśle prowadziła do Stefana, choć próbuje sobie tak jakby coś przypomnieć. Wiem, że to jest coś związane z nim, jednak nie mam pojęcia co. Jak na zawołanie chłopak stanął w drzwiach mojego "pokoju".
-Hej, nie przeszkadzam?
-Hej, szczerze mówiąc jesteś moim ratunkiem na nudę- Siadaj.
-Wszystko w porządku? Czemu tu jesteś?
-Od dziecka mam pewne problemy... ze snami. Zresztą nieważne. Jak mnie znalazłeś?
-Mam swoje sposoby- Stefan uśmiechnął się cwaniacko.
-Niech ci będzie. Mam do ciebie prośbę. Jeśli spotkasz Selene to powiedz jej gdzie jestem. Nie odbiera ode mnie telefonów przez cały dzień.
Następnego dnia wstałam wypoczęta i szczęśliwa. Oczywiście powodem jest Trevor, a konkretniej nasz wczorajszy pocałunek. Szybko wyszykowałam się do szkoły tylko po to, żeby się z nim spotkać. Z daleka już go zauważyłam. Rozmawiał ze swoimi kolegami. Swoją drogą szybko zdobył przyjaciół. Chłopak chyba też mnie zauważył, ponieważ opuścił ich i zaczął iść w moją stronę. Poprawiłam szybko swojego koka, zacisnęłam dokładniej bandankę, próbowałam też opanować swoje emocje, jednak zbyt dobrze to mi nie wychodziło.
-Cześć!- powiedziałam uradowana.
-Cześć!
Trevor nie pocałowała mnie nawet w policzek, ale cóż wczoraj odbył się nasz pierwszy pocałunek, więc może to zbyt szybko.
-Czemu posmutniałaś?
-Nie dałeś mi buziaka- zrobiłam smutną minę.
Chłopak podszedł do mnie jeszcze bliżej, po czym pocałował mnie w policzek. Dobre i to.
-Nie rozdaje buziaków za darmo- chłopak powiedział żartobliwie.
-W takim razie czego chcesz?- przymrużyłam oczy.
-Dzisiaj wprawdzie nie ma wyścigów, ale prezentujemy swoje motory, więc jeśli chcesz...
-Jasne- wskoczyłam chłopakowi na szyję.
***
1. Szablon pojawi się 12.03., ponieważ szabloniarka się nie wyrobiła. Miał być wcześniej, ale cóż... nie wyszło.
2. Powiem tylko, że Selena spotka kogoś znajomego na zawodach :D
3. Nareszcie pojawił się Stefan! W kolejnych rozdziałach też będzie, razem z Damonem.
4. Jeśli pisze, że, np. 2 kom=nas. rozdział to wcale to nie oznacza, że od razu będzie następny rozdział. Po prostu komentarze motywują mnie do dalszego pisania :), więc jeśli będzie ich więcej to nawet lepiej. Piszę to po prostu, żeby nikt się nie czepiał, że obiecywałam, a nie opublikowałam rozdziału.
5. W zakładce "Pytania i spam" możecie przysyłać swoje linki do blogów. Chętnie je przeczytam oraz wstawię na stronę główną do "Moja lista blogów".
6.
-Dzień dobry Lucy- powiedziała pielęgniarka, która szybkim ruchem zapaliła światło.
-Dzie...dzień dobry?- zmarszczyłam brwi.
-Po podaniu odpowiednich leków zapadłaś w głęboki sen, dzięki czemu mogliśmy sprawdzić czy w twoim mózgu są jakieś zmiany. Spałaś prawie 2 dni- wyjaśniła.
Wytrzeszczyłam oczy. Teraz już byłam pewna gdzie się znajduje.
-Gdzie są rodzice?
-Zaraz ich zawołam- pielęgniarka lekko się uśmiechnęła.
-Cześć słońce!
-Co mi się stało?
-Nie będziemy jej okłamywać- powiedział tata lekko zagryzając zęby, tak żebym nie usłyszała.
-Tato, mamo...- powiedziałam z pytającym wzrokiem.
-Koszmary z dzieciństwa... one powróciły.
Przełknęłam ślinę, która obstawała mi w gardle od dłuższego czasu, zamknęłam oczy, po czym zakryłam je swoimi dłońmi. Po dłużej ciszy postanowiłam coś powiedzieć. Powiedzieć cokolwiek.
-Co mówią lekarze?- zapytałam.
-Musisz brać leki, przebywać tu parę razy w tygodniu, a jeśli ci się pogorszy, cóż obawiam się, że będziesz musiała tu zostać. Mówią też, że twój stan zdrowia mógł pogorszyć się pod wpływem czegoś lub kogoś. Chodzi im o to, że może coś widziałaś lub słyszałaś co było podobne do twoich koszmarów- powiedział tata.
W moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam wracać. Nie chce mieć tych koszmarów. Powtarzają się codziennie, od nowa to samo. Jednak wtedy w domu było całkiem inaczej. Czułam się jakbym śniła, ale jednocześnie jakbym była w jakimś transie. To coś powiedziało "mówiłem, że cię dopadnę". To nie brzmi zbyt dobrze. To znaczy, że koszmary będą się nasilać lub mój stan zdrowia się pogorszy? Oby nie.
-Czy ta maszyna zarejestrowała jakieś zmiany w moim mózgu?- zapytałam ocierając łzy swoją ręką.
-Nie... tak jakby w domu nic ci się nie stało. Zupełnie nic.
-Super- powiedziałam obojętnie.
-Pamiętasz o czym rozmawialiśmy zanim to się stało?- zapytała mama niepewnie.
-O pieniądzach?
-Możemy kontynuować tą rozmowę teraz, czy nie jesteś na siłach- mojej rodzicielce zaczął drżeć głos.
-Ashley może kiedy indziej- powiedział stanowczo tata.
-Nie Ted, jak nie dzisiaj to kiedy?!
Oby znowu nie zaczynali kłótni. I to w takim miejscu. Moje koszmary powróciły, a oni kłócą się o pieniądze.
-Dobrze, niech będzie- Ted niechętnie się zgodził, po czym usiadł na fotelu obok łóżka.
-Rozmawialiśmy o tym, że popadliśmy w długi. Konkurencja rośnie, więc potrzebne są nam pieniądze. Jak wiesz na naszym koncie nie ma już ani złotówki. W sumie nie wiem czy to konto nadal istnieje...
-Mamo do rzeczy!
-Potrzebujemy pieniędzy Lucy- dodał tata.
-Nasz środki na czarną godzinę się skończyły, więc wręcz musimy wziąć pieniądze z twojego drugiego konta.
-Przecież to są moje odłożone pieniądze na Juilliard. Przecież wiecie, że to moje marzenie. Chcecie je odebrać tylko dlatego, że praca jest dla was ważniejsza ode mnie?!- zaczęłam się złościć, choć wyglądałam na opanowaną.
-Doskonale wiemy, ale jest też masa innych szkół, które są tak samo dobre.
Mam mówiąc to sięgnęła po torebkę. Wyjęła z niej jakieś dokumenty.
-Spójrz, wystarczy podpisać- uśmiechnęła się do mnie, jakby chciała powiedzieć "masz to podpisać!"
-Podpiszę to, a potem zrujnuje swoje marzenia. Nie, dzięki. Idźcie sobie- i tak właśnie o to rodzice zepsuli mi humor na resztę dnia. Chyba nie może być on jeszcze gorszy.
-W razie papiery kładę ci na szafkę. Lekarze wypiszą cię jutro lub dzisiaj. Zadzwoń kiedy mamy cie odebrać.
Gdy rodzice poszli założyłam na siebie koc, po czym opatuliłam się nim. Jego ciepło poprawiało mi humor, przynajmniej nie trzęsłam się z zimna.
***
-Hej, nie przeszkadzam?
-Hej, szczerze mówiąc jesteś moim ratunkiem na nudę- Siadaj.
-Wszystko w porządku? Czemu tu jesteś?
-Od dziecka mam pewne problemy... ze snami. Zresztą nieważne. Jak mnie znalazłeś?
-Mam swoje sposoby- Stefan uśmiechnął się cwaniacko.
-Niech ci będzie. Mam do ciebie prośbę. Jeśli spotkasz Selene to powiedz jej gdzie jestem. Nie odbiera ode mnie telefonów przez cały dzień.
*Selena*
Następnego dnia wstałam wypoczęta i szczęśliwa. Oczywiście powodem jest Trevor, a konkretniej nasz wczorajszy pocałunek. Szybko wyszykowałam się do szkoły tylko po to, żeby się z nim spotkać. Z daleka już go zauważyłam. Rozmawiał ze swoimi kolegami. Swoją drogą szybko zdobył przyjaciół. Chłopak chyba też mnie zauważył, ponieważ opuścił ich i zaczął iść w moją stronę. Poprawiłam szybko swojego koka, zacisnęłam dokładniej bandankę, próbowałam też opanować swoje emocje, jednak zbyt dobrze to mi nie wychodziło.
-Cześć!- powiedziałam uradowana.
-Cześć!
Trevor nie pocałowała mnie nawet w policzek, ale cóż wczoraj odbył się nasz pierwszy pocałunek, więc może to zbyt szybko.
-Czemu posmutniałaś?
-Nie dałeś mi buziaka- zrobiłam smutną minę.
Chłopak podszedł do mnie jeszcze bliżej, po czym pocałował mnie w policzek. Dobre i to.
-Nie rozdaje buziaków za darmo- chłopak powiedział żartobliwie.
-W takim razie czego chcesz?- przymrużyłam oczy.
-Dzisiaj wprawdzie nie ma wyścigów, ale prezentujemy swoje motory, więc jeśli chcesz...
-Jasne- wskoczyłam chłopakowi na szyję.
***
1. Szablon pojawi się 12.03., ponieważ szabloniarka się nie wyrobiła. Miał być wcześniej, ale cóż... nie wyszło.
2. Powiem tylko, że Selena spotka kogoś znajomego na zawodach :D
3. Nareszcie pojawił się Stefan! W kolejnych rozdziałach też będzie, razem z Damonem.
4. Jeśli pisze, że, np. 2 kom=nas. rozdział to wcale to nie oznacza, że od razu będzie następny rozdział. Po prostu komentarze motywują mnie do dalszego pisania :), więc jeśli będzie ich więcej to nawet lepiej. Piszę to po prostu, żeby nikt się nie czepiał, że obiecywałam, a nie opublikowałam rozdziału.
5. W zakładce "Pytania i spam" możecie przysyłać swoje linki do blogów. Chętnie je przeczytam oraz wstawię na stronę główną do "Moja lista blogów".
6.
Zapraszam na świetnego bloga mojej koleżanki :D
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 4 rozdział i dziękuje za miłe słowa o mim blogu :D
Twój też jest świetny <3
No więc czekam na następny :*
Czekam na kolejny rozdział<33333
OdpowiedzUsuńJestem na tym blogu pierwszy raz, ale muszę szczerze przyznać, że w jakimś stopniu zaciekawiłaś mnie tą historią. Główni bohaterowie wydają się być ciekawi, a sama historia już całkiem!
OdpowiedzUsuńPrawda, nie mogę napisać nic o tym blogu z racji tego, że przeczytałam dopiero jeden rozdział, ale z pewnością zastane z tobą na dłużej!
Pozdrawiam!
P.S Ja również zamiawiałam u tej samej szabloniarki, a szablonu nie mam... Szkoda, no ale cóż...
please-rose.blogspot.com
never-without-you-r5.blogspot.com
Świetnie ♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award, wszystko jest u mnie na blogu w tym linku ♥
http://hopeisabitches.blogspot.com/p/dziekuje-za-nominacje-evi-odpowiedzi-na.html
Świetny rozdział. Czekam na nexta . W końcu pojawił się Stefan ♡
OdpowiedzUsuńCiekawy blog :) <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas :http://graozyciee.blogspot.com/