piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 24

*Lucy*
-Damon, nie złość się, proszę- prosiłam. Wiem że to wydarzenie nie ujdzie płazem.
-Nie musisz mi nic tłumaczyć Lucy. Wiem co widziałem i wcale nie zaprzeczacie. Wiem jednak, że to sprawka Stefana. Od zawsze odbijał mi dziewczyny--
-...albo ty mi braciuszku, ale nie tym razem. Wcześniej chciałem zrobić ci na złość. Teraz... jest zupełnie inaczej.
-Nie wkurzaj mnie Stefan!-zagroził.
Czyżby Stefan chciał powiedzieć, że coś do mnie czuje? Byłabym szczęśliwa, ale przy Damonie... Skończyłoby to się źle. Kocham ich obu, ale każdy z nuch ma odmienny charakter, przez co nie mogę wybrać. Ten dzisiejszy pocałunek z Stefanem dał mi do myślenia. Niestety, nie na tyle żeby móc wskazać na któregoś z nich. Klątwa już niedługo. Muszę się śpieszyć.
-Lucy, lepiej się odsuń- powiedział chłopak łagodnie.
-Damon... Wiesz czym może grozić ugryzienie wilkołaka dla wampira... Nawet nie próbuj. Już raz to się stało.
-Twój problem braciuszku- powiedział jednocześnie gniewnie i groźnie.
I wtem rozpoczeła się nie bójka, a walka na śmierć i życie. Damon zamienił się w wilkołaka w locie, co było piękne, ale też niebezpieczne. Stefan natomiast zmienił się w pełnoprawnego wampira, to znaczy, że zmienił kolor źrenic, na twarzy pojawiły się fioletowe żyły, a w miejsce zębów kły. Walka się zaczęła. Pojawiły się pierwsze rany i krew...dużo krwi. Krzyczałam żeby przestali. To na nic. Albo się zabiją nawzajem albo jeden z nich wygra zabijając drugiego. Nagle grupa uzbrojonych ludzi otoczyła ich obojga. W mgnieniu oka załadowali swoją broń.
-Stójcie!- nagle krzyknął jeden z nich... Hmmm znajomy głos.
Nie mogę w to uwierzyć. Nie, nie. To nie może być prawda! Co do cholery robi tutaj mój ojciec?! 
-Tato- powiedziałam przerażona- co ty tu robisz?
-Córciu....
-To twój ojciec?-spytał Damon.
-Chyba musisz mi wszystko wytłumaczyć OJCZE- położyłam nacisk na to słowo, aby dotarło nie tylko do Damona, ale do wszystkich łowców.
-Chyba musimy porozmawiać...
-Może zabierzesz swoich kolegów Ted- powiedział groźnie Stefan.
-Zbieramy się- rozkazał Ted, machając przy tym ręką, aby się wrócili- a my Lucy porozmawiamy...później w domu.
-Lucy, wiesz kto to jest?- spytał ostrożnie Stefan.
-Oprócz tego, że jest moim ojcem, znienawidzonym przeze mnie mój ojciec to okazuje też być się łowcą- westchnęłam, a moje ramiona beznadziejnie opadły.
-Wiesz jaki status łowcy ma?
-A jest coś takiego?
Damon pokiwał głową...
-Tam gdzie są wampiry urzędują łowcy. Każdy nas pilnuje, dzielą się oni na okręrgi. Twój ojciec... On jest tak jakby szefem takiego okręgu. Przewidywaliśmy, że ktoś z twojej rodzinie może być łowcą. To było zapisane w przepowiedni. Nie sądziliśmy jednak, że to twój tata.
-Co? I nic mi nie powiedzieliście?
-Zrozum, my nie mieliśmy pojęcia kto nim będzie.
-I musiał być to mój ojciec- powiedziałam ze smutkiem.
Moi rodzice zbytnio się mną nie przejmują, ale dowiedzenie się, że twój rodzic chce zabić osoby, które kocham... To, to boli.
-Wiecie co... Muszę iść do domu, porozmawiać z tatą. A wy... Proszę, nie pozabijajcie się nawzajem- powiedziałam z politowaniem.
-Nie martw się skarbie. Kilka drewnianych rzeczy w ciele Stefana niczemu nie zaszkodzi.
-Damon- zagroziłam.
-Oj, przepraszam.
-Stefan?
-Nie martw się.
-Mam taką nadzieje. Ja muszę wrócić do domu.
-Odwioze cie-zasugerował Damon.
-W porządku-moje kąciki ust lekko się podniosły.
Jechaliśmy w ciszy od około pięciu minut. Damon niekiedy zerkał na mnie niepewnie. Było bardzo niezręcznie.
-Kocham cię Lucy- powiedział pewnie lecz w jego głosie usłyszeć było można przerażenie.
Cholera, co ja mam mu odpowiedzieć?
-Kocham cię, ale wiesz przed chwilą całowałam się z twoim bratem, więc za bardzo nie wiem co mam ci powiedzieć.
Damon spojrzał się na mnie dziwnie.
-Cholera, powiedziałam to na głos prawda?- przymrużyłam oczy.
-Kocham cię Lucy- powiedział tym razem bardzo pewnie, a w jego głosie usłyszeć można było przekonanie. 
-Kocham cię
-Teraz chyba powinienem cię pocałować, ale z racji, że prowadzę...cóż będzie ciężko.
Rozbawił mnie tymi słowami. Niestety to nie będzie dzień zakończony happy end'em. Czeka mnie jeszcze rozmowa z tatą.
-Czyli, że nie wkurzasz się już za tamten pocałunek?- spytałam ostrożnie.
-Aż tak bardzo to nie.
Przelotnie pocałowałam chłopaka w usta po czym szybko pobiegłam do domu. Gdy otworzyłam drzwi ostrożnie zaczęłam stąpać po podłodze, aby niczego nie naruszyszć. Nie wiem czemu, ale bałam się tej rozmowy, chociaż to mój ojciec miał się tłumaczyć. Szybko przebiegłam tym razem do mojego pokoju. Zamknęłam powoli drzwi. Niestety, mój tata siedział już na moim łóżku. Zgaduje, że przyszedł czas na rozmowe.
-Chyba musimy porozmawiać.


***
Witajcie z powrotem po długiej przerwie! Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest :) Zapraszam do komentowania.
Jak myślicie... jaki sekret wyjawi Ted Lucy?
Czy będzie on związany z klątwą?


2 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

1 komentarz:

  1. przyjemnie czyta się twój blog^^ Taka miła odmiana, bo jest o Lucy, a nie tylko Elena i Elena :D Także plus za pomysł bo bardzo lubię Lucy.Czekam na nexta :) + Zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy